Kolejna retrospekcja z dziennika jachtowego czyli koniec lipca 2015. Znowu wracamy na Pacyfik, ale troche tematycznie. W ostatnich wiadomościach (z 25.12.2015) Szymon mówił, że przeżył przy Przylądku Dobrej Nadziei najgorszy sztorm swojego życia. A w tym wpisie jest relacja ze sztormu po którym straciliśmy z nim kontakt jeszcze przez Australią. Kiedy fala zalała jacht i wyczyściła kokpit.
21 doba
Pacyfik na zachód od Markiz jest kompletnie inny od tego po wschodniej stronie. Tam od Galapagos na przestrzeni kilku tysięcy mil była absolutna pustka. Tutaj jakiś większy lub mniejszy skrawek lądu lub jego namiastka jest (maksymalnie) co kilkaset mil. Często ten ląd jest dobrze chroniony przez rafę, więc bezpieczne dotarcie do niego wcale nie musi być proste. Ale jest i bardzo wpływa na żeglugę. Trzeba pilnować pozycji i wyznaczonej ruty na mapie żeby w coś nie wjechać. Są też góry wystające z dna których szczyty są schowane kilkanaście, a czasem tylko kilka metrów pod powierzchnią oceanu. Nie są niebezpieczne same w sobie, ale mogą powodować wypiętrzanie się fali co w gorszych warunkach może by nie fajne.
0600UTC 30.07.2015r Pacyfik 12’05S 175’45W do celu 3281 Nm
Dystans z ostatniej doby 129 Nm średnia 5,4 kn
Dystans całkowity przebyty 2278 Nm średnia 4,5 kn
Wiatr 6-7B , szkwały do 34 kn
22 doba
Przyleciał ptaszor. Posiedział na solarze, obsrał i poleciał.
Całą dobę wali żabami
0600UTC 31.07.2015r Pacyfik 12’25S 177’49W do celu 3158 Nm
Dystans z ostatniej doby 125,7 Nm średnia 5,2 kn
Dystans całkowity przebyty 2403 Nm średnia 4,5 kn
Wiatr 6-7B , szkwały do 32 kn
23 doba
Halo wokół księżyca w zenicie. A do tego ciągły deszcz, mało słońca i w konsekwencji mało prądu. A to oznacza ograniczenia w słuchaniu muzyki 🙁
0600UTC 1.08.2015r Pacyfik 12’52S 179’36W do celu 3052 Nm
Dystans z ostatniej doby 110,3 Nm średnia 4,6 kn
Dystans całkowity przebyty 2514 Nm średnia 4,5 kn
Wiatr 6-8B , szkwały do 40 kn
24 doba
„Niż 1002hpa z pozycji…. pogłębi się do 1000hpa. Na S i SE będzie 35-40kt. Brożka już kilka dni temu sugerowała że powinienem iść bardziej na N by wyjść z potencjalnej najgorszej ćwiartki niżu. Ale nie mogłem bo tam właśnie są duże wypłacenia. Wybrałem mniejsze zło.
Zaczynam testowanie Henriego czyli nowego sztormiaka (mam go i nie używam od kilku miesięcy).
0600UTC 2.08.2015r Pacyfik 13’05S 178’29E do celu 2941 Nm
Dystans z ostatniej doby 114,1 Nm średnia 4,8 kn
Dystans całkowity przebyty 2628,1 Nm średnia 4,5 kn
Wiatr 7-8-9B , szkwały do 48 kn
25 doba
Wiatr 50-55kt idę na 3 refie i na babyfoku. Tuż przed świtem niekontrolowana rufa. Dziwne, bo nie było zmiany kierunku wiatru, nie czułem wywózki na fali. Dlaczego to się stało dowiedziałem się dopiero w Australii. Pękła klasyczna knaga (mała to fakt) od kontraszota. Na szczęście na Puffinie jest szeroka szyna szotowa grota. Wózek był zablokowany na zawietrznej i dzięki temu szoty zapracowały nim bom miał szanse zbliżyć się do want po drugiej burcie. W między czasie wiatr osiąga prędkość miedzy 58, a 62 węzły wiatru rzeczywistego.
Nowe informacje pogodowe oparte na gribach jak zwykle zaniżone. A ja z przyczyn nawigacyjnych-(omijane płycizn) znalazłem się w najgorszym w stosunku do pogody miejscu.
Jadę na samym babyfoku. Brakuje mi do niego króciutkiego wytyku (oj wykrakałem). W fordewindzie momentami przerzuca go z halsu na hals i jest to trochę niebezpieczne, bo nie jest znowu taki malutki. Boję się że coś się urwie. Oficjalnie nie myślę nawet, że mógłby coś zrobić masztowi, no ale wieje 60 kt.
Na Puffiie są dwa komplety szyn szotowych. Zewnętrzne, na półpokładach do foka marszowego, oraz wewnętrzne na nadbudówce (jak w seryjnym Maxusie) dla kliwra i baby foka. Czyli na pokładzie są stale dwa komplety szotów do żagli przednich. Zamiana szotów przy żaglach jest łatwa dzięki tzw. miękkim szeklom z dyneemy które wykonała Brożka. To najlepszy sposób łączenia szotów z żaglem jaki znam. Beznarzędziowy, łatwy, szybki, nigdy się nie wypięły. I bezpieczny bo łącznik jest miękki, mały i płaski, więc nie rozwali nikomu czaszki (produkt można zamawiać u Brożki drogą mailową :).
Babyfok jest w fordzielu prowadzony za wąsko. Jadę całkiem szybko. 130 mil w dobę. Zachowanie łódki jak zawsze dobre. Ugotowałem normalny obiad!
O 0600UTC jak zwykle podsumowanie doby. 10 minut później jak zwykle wysyłam Brożce SMS. Ubieram się i przygotowuje do wyjścia na pokład przed zmrokiem chce wszystko sprawdzić, poprawić, dowiązać. Już będąc w zejściówce o czymś sobie przypominam i cofam się. Siadam na koi. Luk otwarty. Osłonięty całkowicie od nadbudówki tentem przywiązanym do dna kokpitu. Nie pojawił się żaden przechył, nie słyszałem nic specyficznego z zewnątrz. Jacht może odrobinę przyspieszył i po prostu do wnętrza wjechała masa wody z poprawką na prawą burtę. Lekko urzeczony, lekko zaskoczony wyjrzałem przez luk którego już nie chronił materiału tentu… Kokpit był kompletnie pusty. Widziałem jakieś 10 metrów za rufa ponton i inne wyposażenie odpływające z jachtu. Morze było dookoła tak płaskie, że przez moment odruchowo pomyślałem żeby po to wrócić. Przytomność wróciła szybciej niż pojawiła się następna już „normalna” fala. Normalna czyli 7-8m z lekko łamiącą się grzywą. Co któraś łamała się bardziej. Cholerne wypłacenia i wyspy w okolicy…
0600UTC 3.08.2015r Pacyfik 13’03S 176’19E do celu 2814 Nm
Dystans z ostatniej doby 130,8 Nm średnia 5,5 kn
Dystans całkowity przebyty 2758,9 Nm średnia 4,6 kn
Wiatr 8-10B, szkwały do 62 kn
z oficjalnej strony rejsu www.zewoceanu.pl