Już jutro rozpocznie się etap 2 tegorocznej edycji wyścigu i zawodnicy opuszczą Cape Town. Tym razem raczej nie muszą się obawiać zagrożenia ze strony piratów, ale żeby nie było tak różowo, istnieje niebezpieczeństwo w postaci cyklonów.
Warunki żeglarskie w Cape Twon zdają się być trudne. Wczoraj, na godz. 18.00 czasu lokalnego, było sporo wiatru, ale morze płaskie. Flota siedmiu jachtów po opuszczeniu Cape Town skieruje się na południe Oceanu Indyjskiego, minie Mauritius i od tego momentu wyścigom będą z pewnością towarzyszyć większe emocje.
Meteorolog VOR, Gonzalo Infante, wyjaśnia: „Na południu Oceanu Indyjskiego właśnie rozpoczął się sezon tropikalnych cyklonów i zdaje się, że będzie ich całkiem sporo podczas tego etapu wyścigu. Według prognoz, jeden z cyklonów pojawi się tuż zanim flota osiągnie te szerokości geograficzne, ale prognozy muszą być zweryfikowane. Oczywiście, pogoda może mieć kluczowe znaczenie, jeśli da się ją wykorzystać lub uniknąć jej złego wpływu.”
Żeby jeszcze dodać niego pikanterii, prognozuje się deszcze monsunowe nad Zatoką, zanim flota przejdzie przez Cieśninę Ormuz, a w samym Abu Dhabi upalny początek grudnia.
.webp)
Na ten etap wyścigu, który liczy 6125 mil morskich, przewiduje się od 22 do 28 dni. W przeciwieństwie do poprzedniej edycji, flota nie będzie transportowana na statkach.
Ponieważ każdy z zawodników dysponuje takim samym jachtem, wszyscy mają jednakowe szansę. Choć trzeba przyznać, że najlepiej sobie radzi jak dotąd drużyna Abu Dhabi Ocean Racing. Ostatnia wygrana daje im 3 punkty przewagi. Z kolei zespół Mapfre nie radzi sobie zbyt dobrze – niespodziewanie zajęli ostatnie miejsce w pierwszym etapie. Martinez wymienił nawigatora, ściągając doświadczonego Francuza Jean-Luca Néliasa.
W Team SCA zmiany. Założenie jest takie, żeby na każdym etapie zmieniać skład załogi. I tak właśnie jest – w etapie 2 będą mogły się wykazać: Dee Caffari, Annie Lush, Libby Greenhalgh, Abby Ehler i Sam Davies.
Zdjęcia: Ainoha Sanchez
Tłum. Izabela Kaleta
Źródło: www.volvooceanrace.com
