Vene 16 Bat Helsinki – potęga fińskiego jachtingu

0
610

 

 

 
Znowu będzie o targach. Sorry, taki mam początek sezonu. Tym razem o Vene 16 Bat w Helsinkach, gdzie miałem okazję pojechać w tym roku po raz pierwszy.
Vene 16 Bat w Helsinkach to największe międzynarodowe targi jachtowe w Skandynawii. Także chyba jedne z najstarszych w Europie, a może i na świecie, bo istnieją od 1930 roku! Ale nie ma się co dziwić, że targi mają tak długą tradycję, skoro co 7 Fin ma łódkę, a linia brzegowa Finlandii ma ponad 20 000 wysp!
 

 
Hotel, w którym zostaliśmy zakwaterowani znajduje się tuż przy targach i jest z nimi połączony. Idąc na targi, nie musiałem wychodzić na zewnątrz, a biuro prasowe znajdowało się między halami targowymi, a hotelem. Bardziej idealnej lokalizacji nie można było sobie wymarzyć. Oczywiście, hotel mimo rozmiarów, nie był w stanie pomieścić wszystkich gości i wystawców spoza Helsinek, ale to też nie był duży problem. Tuż przy targach znajduje się duża stacja kolejowa, z której co 5 minut jedzie pociąg na lotnisko lub do centralnego dworca Helsinek. Do tego mamy jeszcze autobusy i tramwaje, odjeżdżające niemal spod wejścia na targi. Chciałbym, żeby dojazd na nasze targi był tak prosty.
Targi rozłożone były w 6 halach. 2 największe hale, 6 i 7 zajmowały jachty, w hali nr 1 znajdował się duży basen i stoiska z gadżetami do wszelakich sportów wodnych, w 3 rozstawiły się sklepy, biura turystyczne, czartery i lawety, zaś w halach 4 i 5, ulokowanych na piętrze mogliśmy znaleźć osprzęt jachtowy i elektronikę. 
 

 
Wraz z innymi dziennikarzami, zostałem na targi zaproszony przez Finnish Marine Industries Federation Finnboat i Vene 16 Båt Helsinki International Boat Show, którzy tak doskonale zadbali o program wizyty, że aż zabrakło mi czasu na odwiedzenie hal z osprzętem i czarterami, ale i tak moim głównym celem były fińskie jachty i porównanie ich z łodziami polskich producentów.
 

 
To, co od razu rzuciło mi się w oczy po obejściu hal z jachtami, to ilość marek oferowanych przez fińskie stocznie! Większość powierzchni zajmowały jachty z Finlandii. Przedstawiciele łodzi z innych części świata byli ustawieni gdzieś pod ścianami, a jeżeli już byli gdzieś w centrum i mieli większe stoisko, to i tak znikali w tłumie marek z Finlandii. Fakt, że ogromna ilość tych fińskich łodzi jest budowana w Polsce, ciągle nie zmienia faktu, że są to marki firmowane jako fińskie.
 

 
Polska jest obecnie potęgą w budowie jachtów rekreacyjnych. Po USA, w jachtach długości do 10 m, nie ma nam równych. Wiele lat w Europie konkurowaliśmy z Finami, ale teraz już także oni oficjalnie przyznają, że nie mają szans z naszymi stoczniami. Szkoda, że my jesteśmy tylko tańszą siłą roboczą. 
Proste zadanie, wymień szybko 5 marek polskich jachtów motorowych… Marek polskich jachtów rozpoznawalnych na świecie… 
Jak poszło? Delphia, Galeon, Parker, Sunreef… hmmmm, kurna, jaka jeszcze, hmmm… Nie jest łatwo, co? Jak na potęgę światową, która buduje jachty dla największych, to jakoś marnie! Dużo łatwiej wymienić nazwy 5 dealerów. W Finlandii znalazłem tylko 2 stoiska polskich marek, Galeona i młodej marki, Pegazus, która wystawiła aż 3 swoje łodzie.

 

 
To teraz na szybko, dla porównania, 5 fińskich motorowych marek rozpoznawalnych na świecie: Aquador, Axopar, Bella, Flipper, Grandezza, Targa, XO, Yamarin,… Mógłbym tak jeszcze wymieniać. Fakt, prawie połowa z wymienionych budowana jest u nas, ale to fińskie marki! 
 

 

 
Boję się, że któregoś dnia część naszych, obecnie rosnących w potęgę stoczni obudzi się z utopioną w inwestycje kasą, bez produktu, który mogą sprzedać, bo nagle okaże się, że jednak produkcja bardziej niż w Polsce, opłaca się gdzieś w innym kraju. Jestem pewny, że nasi stoczniowcy zabezpieczyli się odpowiednimi umowami, ale szkoda, że tylko niewielu z nich patrzy na tyle daleko w przyszłość, by zainwestować w budowę własnej marki, a nie być tylko wynajętym robotnikiem, który z dnia na dzień może stracić główne źródło dochodów.
Wracam na targi. Większość wystawianych w Helsinkach łodzi, to jachty niewielkie, do 10 m i otwarte. Ciekawe, bo u nas zawsze tłumaczy się, że u nas to za zimno na otwarte, a te z kabiną, to za drogie i jak ja mam pływać i skąd kasę na jacht? 
 

 
To jakim cudem w Finlandii najwięcej jest małych otwartych łodzi, czy tam jest cieplej i są tańsze? Nie, tam jest chłodniej, a łódki są droższe, ale tam się już pływa motorówką jeszcze kiedy przy tyłku wisi Pampers! Przy tym my, Polacy mamy taką ciągotę do szpanu i jak już coś kupujemy drogiego, to musi być najdroższe, największe, żeby sąsiada zazdrość pożarła. Tymczasem można kupić coś małego, później wymienić na większe i może kiedyś popływamy Lurssenem;) 
Zaskoczyła mnie też liczba łodzi z aluminium i z otwieraną platformą dziobową. Nigdy nie pływałem w Finlandii, ale kolega mi wytłumaczył, że wiele miejsc jest dostępnych jedynie drogą wodną, a wybrzeża są bardzo skaliste. Najwygodniejszy sposób zaopatrzenia, to właśnie solidna aluminiowa łódź z otwieranym dziobem. U nas tego typu łodzie to rzadkość.
 
 

Inne ciekawostki, jakie przyciągnęły moją uwagę na targach to poduszkowce, które stylizacją przypominają luksusowy sportowy samochód, 
 

 
aluminiowe katamarany wędkarskie
 
 
 

 

i niewielka motorówka Marino Mustang, którą 46 lat temu dwóch śmiałków przepłynęło Atlantyk! Wprawdzie zabrakło im paliwa i musieli zbudować jakiś prowizoryczny żagiel, ale Atlantyk pokonali. Dobrze, że mieli z czego ten żagiel zmontować, bo tam nie było ani kabiny, ani toalety, a głównym wyposażeniem na pokładzie była duża butla gazowa z palnikiem. 

 

 

 
Ciekawe stoisko znajduje się pod koniec hali 7, gdzie można zobaczyć wyścigowe łodzie motorowe i silniki nawet z lat 30-tych! 
 
 

 

 
 
Dla tych, którzy bardziej interesują się współczesnymi wyścigami, przy stoisku Grandezzy stoi bolid Formuły 2, którym w tym roku będzie startował Sami Selio. Pierwszego dnia targów nie mogłem oczywiście odpuścić sobie spotkania z Samim i Filipem, którzy już za niecałe 2 tygodnie wystartują w Dubaju w pierwszej rundzie tegorocznych wyścigów F1.
 
 

 
 

 
Nie byłem na innych skandynawskich wystawach, więc nie mogę Helsinek porównywać z targami w Norwegii czy Szwecji. Muszę wierzyć na słowo, że te są największe. Mogę je natomiast porównać z naszymi targami i niestety, nasze przy tych w Helsinkach ciągle jeszcze nie wypadają dobrze. Nie mogę się doczekać targów Wiatr i Woda w Warszawie, które ruszają 10 marca. Wiem, że pod względem dojazdu na targi, Warszawa przegrywa z Helsinkami jeszcze zanim stanie w blokach startowych. Pod względem zakwaterowania w pobliżu targów i rozmiarów hal, również. Może wygramy chociaż różnorodnością jachtów i miejmy nadzieję, że w tym roku nikt Łazienkowskiego, czy innego mostu nie podpali!
Jeżeli nie możesz się doczekać targów w Warszawie, a może przeraża Cię dojazd na Marsa (ul. Marsa, nie mylić z planetą!), to targi w Helsinkach trwają jeszcze do 21 lutego, można jechać!
 
Arek Rejs

Komentarze