The Transat – wszyscy w porcie

0
785

Dziś rano (godz. 0933) Hiroshi Kitada na jachcie Kiho (Class40) wpłynął na metę regat The Transat bakerly jako ostatni zawodnik w stawce. Wczoraj rano do Nowego Jorku dotarła Anna Maria Renken, jedyna kobieta, której udało się ukończyć regaty (druga, Isabelle Joschke, musiała się wycofać z powodu awarii). Tym samym zakończył się „angielski transat” jak nazywają ten wyścig Francuzi.

Dla Anny Marii (Nivea) był to pierwszy wyścig transatlantycki i realizacja marzeń. Ciekawe, czy jej kariera żeglarska będzie miała ciąg dalszy i jakie będą kolejne starty. Nie jest to osoba przypadkowa – pracowała z Mirandą Merron jako preparatorka jachtu, a jak wiadomo, najczęściej tak jest, że preparatorzy to nie tylko „techniczni”, ale również osoby z żeglarskimi ambicjami, które prędzej czy później realizują.

Anna Maria Renken (Nivea) w Nowym Jorku. / Fot. Laurent Apollon

Hiroshi Kitada to pierwszy zawodnik z Japonii który wystąpił w regatach The Transat i je ukończył. Jego ambicje były zupełnie osobiste – jeden człowiek, jeden jacht, jeden ocean. Chciał być pierwszym Japończykiem, który ukończy The Transat i ten cel zrealizował. Pokonanie trasy zajęło mu 22 dni, 18 godzin i 3 minuty (przypomnijmy, Tabarly w roku 1964 płynął 27 dni).

Hiroshi Kitada przed startem. / Fot. Lloyd Images

W sumie z 25 startujących ponad 3 tygodnie temu z Plymouth regaty ukończyło 19 zawodników – 7 w klasie Class40 (3 wycofanych), 5 w Multi50 (1 wycofany), 4 w IMOCA (2 wycofanych), 3 w Ultime.

Trzeba przyznać, że emocji i zwrotów akcji było sporo, a nic tego nie zapowiadało, pogoda też, poza jednym sporym sztormem, który niektórzy ominęli, nie była zła. Rekordu trasy nie pobił nikt, ale też większość zdecydowała się żeglować „zachowawczo” – raczej na dotarcie do celu niż na zwycięstwo za wszelką cenę. Prawdziwa bitwa toczyła się w klasie wielkich trimaranów Ultime między Francoisem Gabartem (Macif) a Thomasem Coville (Sodebo). Wygrał ten pierwszy (rywalizacja rywalizacją, ale i tak zawsze wygrywają Francuzi), a następnie zapowiedział czerwcowy start po rekord Północnego Atlantyku, czyli powrót wodą do Europy. Na razie nie ma jeszcze żadnych konkretnych terminów, ale ekipa Macifa jest już w Nowym Jorku i jak sądzę analizuje drobiazgowo pogodę. Drugą parą (w klasie IMOCA Open60), która na pewno nie oszczędzała ani siebie, ani jachtów, byli Armel Le Cleac’h (Banque Populaire) oraz Vincent Riou (PRB). Wygrał Le Cleac’h, który cieszył się bardzo, bo od 10 lat jest w czołówce, ale pierwszego miejsca jeszcze nigdy jak dotąd nie udało mu się zająć. Vincent Riou twierdzi, że zwycięstwo rywala nie było spowodowane przewagą sprzętową w postaci hydroskrzydeł, ale tym, że Riou musiał zmienić całą strategię wyścigu już pierwszego dnia po stracie jednego z żagli przednich. Vincent nie odpuszcza nigdy, więc jak sądzę zrobi wszystko, żeby wygrać rozpoczynające się już za chwilę (w niedzielę) regaty powrotne, New York – Vendee (Les Sables).

Fot. Laurent Apollon

Komentarze