STS Generał Zaruski – Zwycięska załoga relacjonuje…

0
961

 

Zakończył się zwycięski dla gdańskiego żaglowca i jego załogi start w regatach BTSR 2015. Właśnie otrzymaliśmy barwną relację załogi oraz sporo nowych zdjęć.

Po tym jak STS „Generał Zaruski” zwyciężył w swojej klasie w regatach „Baltic Tall Ships Regatta 2015” na trasie z Kłajpedy do Szczecina, załogę tak roznosi radość i twórcza moc, iż powstała pieśń żeglarska „Zaruskie Opowieści”, a także obszerna i okazała relacja z tego rejsu.
Zapraszamy do lektury okraszonej sporą porcją nowych zdjęć, oraz premierowym wykonaniem „Zaruskich Opowieści”… 🙂

Wraz z nastaniem daty czwartego czerwca rozpoczął się rejs który załodze zapadnie na długo w pamięci. STS Generał Zaruski wypłynął ze swojego portu macierzystego z załogą liczącą dwadzieścia jeden osób z zamiarem wygrania Baltic Tall Ships Regatta 2015…

» Na kei w Gdańsku stawia się załoga.
Cały rok czekałem aby na żywo zobaczyć ten wspaniały jacht na kei w Gdańsku. Bardzo dobrze przygotowany i otwarty na żeglarzy przyjeżdżających ze wszystkich stron. Piękny biało-mahoniowy żaglowiec wita z uśmiechem i otwartym pokładem. Zostawiamy troski na lądzie i nie mam wątpliwości, że płynę po kolejne doświadczenie, przygodę z Generałem Zaruskim. Wydaje się jakby On tam był, na mnie czekał i specjalnie dla mnie dowodził tym jachtem. Nie wiadomo dlaczego … załoga, która stawia się na kei i czeka do wejścia na pokład tak wygląda jakby znała się od lat… . Nie mam wątpliwości, że Generał Zaruski to sprawił… .

obraz nr 1

 

» Gdańsk – Kłajpeda. Płyniemy!!!
Do Kłajpedy płyniemy na wietrze wiejącym od zachodu. Całą drogę przepłynęliśmy na pełnych kursach podczas których łódź płynie w pionie bujając się lekko przez wysoką martwą falę. W takich warunkach załogę nie nawiedza choroba morska, dopisuje apetyt i szybko przestawiliśmy się na specyficzne, spokojne życie wachtowe na Generale Zaruskim. Płynęliśmy ponad dobę, a co pół godziny słychać było jak wachta nawigacyjna wybija szklanki odmierzając w ten sposób czas. Zanim dopłynęliśmy do Kłajpedy załoga zdążyła się dobrze poznać i zaprzyjaźnić. Podczas tej nostalgicznej atmosfery obmyślaliśmy plan w jaki nietypowy sposób wejdziemy do portu, aby widzowie na kei byli nami zachwyceni.

obraz nr 2

 

» Sail training – o co w tym chodzi?
Sail training jest to rodzaj wychowania młodzieży poprzez żeglarstwo. Uczymy się na statku pewnej pokory, szacunku dla innych oraz współżycia w jednej wspólnocie. Dodatkowo poprzez ciężką pracę hartują się charaktery tzn.: uczymy się, że w życiu oprócz przyjemności jest też praca. Generał Zaruski wypowiedział kiedyś słowa: „Prowadziłem ludzi w góry i na morza by byli twardzi jak granit a ich dusze były czyste i głębokie jak morze.” Załoga tego statku wciąż stara się działać w myśl tej zasady. 

obraz nr 3

 

» Postój w Kłajpedzie.
Piątego czerwca w piątek zawinęliśmy do Kłajpedy. Przycumowaliśmy w Polskim gronie między „Kapitanem Borchardtem”, a „Darem Młodzieży”. Przywitał nas wiwatujący tłum ludzi i cudowny kawałek muzyki jazzowej dobiegający ze sceny na kei. W marinie poza otwarciem regat Baltic Tall Ships Regatta 2015 odbywał się XXI Festiwal Muzyki Jazzowej gdzie obok wielu band’ów koncertował nawet zespół „Blues Brothers”. Poza codziennymi zajęciami zawartymi w planie dnia czekało na nas mnóstwo atrakcji – różnego rodzaju konkurencje sportowe, koncerty, pokazy w delfinarium, wycieczki. Łącznie przeżyliśmy cztery cudowne dni w Kłajpedzie gdzie przygotowywaliśmy się mentalnie do zwycięstwa w regatach. Wiek jednego z naszych załogantów był co prawda wg regulaminu za niski, ale po negocjacjach Kapitana z organizatorami udało się dowieść jego dojrzałości. Dalej… „LECIM NA SZCZECIN”!!!

obraz nr 4

 

» Za nami pierwsza parada załóg.
W sobotę zlani potem po sportowych rywalizacjach, zaczęliśmy przygotowania do parady załóg. Wszyscy zostali wyposażeni w wyjściowe mundury marynarskie oraz sztuczny zarost, który wyglądał efektownie, ale był torturą dla naszej skóry. Wojtek poddał się większym mękom i zamontował sobie hak na miejscu swojej rączki. Nasza Łajzonka zaprowadziła nas na start parady. Upał zaczynał dawać się we znaki, a miało być jeszcze cieplej. Żeby doznać trochę ochłody wszystkie załogi robiły falę, która powodowała cyrkulację powietrza w naszych ciemnych mundurkach. Wojtek i Błyskal dzielnie inicjowali skandowanie: GE-NE-RAŁ! ZA-RUS-KI! albo; JAK SIĘ BAWI TAK SIĘ BAWI ZA-RUS-KI! oraz interakcje z publiką; podbieganie ze zbijaniem piątek lub machaniem hakiem przed nosem z groźnym okrzykiem: ARGH!! To ostatnie najbardziej cieszyło najmłodszych. Ze zdartymi głosami i podeszwami dotarliśmy pod scenę, odebrać naszą zasłużoną deseczkę z plakietką dla zwycięskiej załogi w paradzie. Jedyne co nam pozostało, to uczcić zwycięstwo podczas crew party.

obraz nr 5

 

» W Baltic Tall Ships Regatta 2015 startuje…
…sama śmietanka towarzystwa żeglarskiego. Na czele klasy A reprezentacja Polski – „Dar Młodzieży” z niemal niezliczoną ilością uczniów technikum morskiego. Obok holenderski „Mercedes” i rosyjski „Shtandard”. W klasie „B” konkurencja stawiła się nieco liczniej – sześć żaglowców z Polski, Litwy i Holandii: „Brabander”, „Bryza-H”, „Eldorado”, „Kapitan Borchardt” i „Zawisza Czarny”. Sprawą oczywistą jest, że ten ostatni prezentował się najlepiej, a w jego załodze od pierwszego spojrzenia można było rozpoznać prawdziwych wilków morskich. Stawkę klasy „C” otwiera „Dar Szczecina”, który zmierzy się z załogami jednostek „Filou”, „Legia”, „Polonez”, „Spaniel” i „Tineke”. W klasie najmniejszych jachtów biorących udział w regatach wezmą udział: „Akela”, „Komandor II”, „Lady B”, „Lietuva”, „Peter I”, „Wassyl” i „Zryw”. Niech wygrają najlepsi! 

obraz nr 6

 

» Start Regat
08.06. zapis z dziennika jachtowego: 10.50 włączono silniki, oddano cumy. Odbijamy od nabrzeża w Kłajpedzie. Tak jak i przy wejściu, tak i przy wyjściu, nie wiedzieć czemu, towarzyszy nam pilot. Na pokładzie, aż gęsto od emocji. Dopływamy do główek, na falochronie żegnają nas Łajzy  (oficerowie łącznikowi) i inni widzowie. Ustawieni na burcie kilka razy prezentujemy fachową meksykańską falę, machamy na pożegnanie i już Kapitan z Oficerami zaganiają nas okrzykiem: do żagli! Pierwsze fale uderzają w dziób. Wychodzimy jako jedni z ostatnich, na wodzie panuje już tłok. Słońce dopisuje, wieje „czwórka”. Po manewrach leżymy na nawietrznej, zawietrzna burta staje się zakazaną , i czekamy na obiad. Kambuz obiera ziemniaki… Czekamy… Obiad z pysznym pure w roli głównej i … Wreszcie startują najwięksi – klasa A. Wyglądają dumnie pod pełnymi żaglami. Ale nie ma czasu na podziwianie, zaraz nasza kolej. Zwrot i już idealnym kursem i prędkością prujemy w kierunku linii startu. 5 minut… 2 minuty… 10 sekund… 14.30 – długi sygnał – START!!!!!! 14.31 – „Generał Zaruski” przecina linię startu, jako pierwszy w klasie daleko za rufą zostawiając konkurencję. Ruszamy po puchar!

obraz nr 7

 

» Ścigamy się!!!
W końcu! Po naprawach, postojach w portach, paradach i zwiedzaniu to, po co wszyscy tu przypłynęliśmy – regaty. Na starcie przyzwoity wiatr, duży ruch na wodzie i atmosfera nerwowego podniecenia na pokładzie. Załoga trzymana cały czas w stanie alarmu manewrowego, Kapitan i Jego świta naradzający się nad mapą – to wszystko składało się na prawdziwie regatowy nastrój na pokładzie. Dzięki odpowiednim decyzjom taktycznym po niemalże idealnym starcie objęliśmy prowadzenie (był to ostatni raz, gdy podczas wyścigu widzieliśmy Zawiszę Czarnego :)), co bardzo pozytywnie nastroiło załogę na kolejne dni. Niestety w kolejnych dniach i godzinach wiatr dość znacznie zmalał, co zaowocowało „zawrotnymi” prędkościami rzędu 1.1 knt. A nie wolno używać silnika, bo to w końcu regaty. Bezpośrednim tego rezultatem było to, że gdyby przyznawano nagrodę za najlepiej posprzątany statek podczas regat, to bezapelacyjnie trafiłaby ona do nas. Pośrednio zaowocowało to tym, że napięcie opadło, a jego miejsce zajęła zwykła żeglarska rutyna, niewiele różniąca się od normalnego rejsu. Mimo tego mające miejsce dwa razy dziennie sesje łączności z Race Control były najważniejszym elementem dnia, gromadzącym większość załogi przy UKF-ce. Zresztą kto by nie chciał słuchać codziennie „Zaruski, tu Race Control. Wasza pozycja w klasie to 1, a w kategorii 7” (na 21 jednostek biorących udział!) 🙂 
Minusem regat morskich jest to, że przez większość czasu nie widać przeciwników, co najwyżej jako ruszające się punkty na mapie. W związku w tym każde pojawienie się przeciwnika w zasięgu wzroku powodowało gwałtowny wzrost regatowego napięcia na pokładzie. W naszym przypadku takim motywatorem był „Polonez”, z którym ścigaliśmy się łeb w łeb przez ponad dobę. Równocześnie już w środę rano (półtorej doby po starcie) pojawiły się komunikaty, że pierwsze jednostki ukończyły regaty. Nam, gdybyśmy tylko mieli szansę na przekroczenie linii mety zajęłoby to co najmniej 24h więcej. 
No właśnie, „gdybyśmy tylko mieli szansę „…. 
Ze względu na słabe i niesprzyjające wiatry organizatorzy w trosce o to, by będące najdalej z tyłu żaglowce zdążyły do Szczecina na stanie przy kei od piątku rano, zdecydowali się na zamknięcie mety w środę o 22.00 UTC – 2 dni i 9,5h po starcie. W rezultacie na regatach przede wszystkim żaglowców, jakim są „Tall Ships Regatta”, ŻADEN żaglowiec nie miał okazji przeciąć linii mety. W końcowej kwalifikacji brano pod uwagę pozycję każdego jachtu w momencie zamknięcia mety, więc wszystko było fair, ale czy na tym powinno polegać żeglarstwo?
W tym momencie większość jednostek radośnie włączyła silniki i z pełną prędkością popłynęła do Szczecina, my na szczęście wykorzystaliśmy do maksimum dany nam czas żeglując na żaglach w okolicach Świnoujścia.

obraz nr 8

 

» Życie na statku i codzienna rutyna.
Na Zaruskim obowiązuje codziennie taki sam plan dnia. O 7 rano kambuz, który wstał już trochę wcześniej, by zacząć robić śniadanie, budzi resztę załogi. Czasem ta przyjemność przypada świtowej wachcie. Najczęściej puszczana jest przez nich muzyka przez szczekaczkę w ramach budzika. O 7.30 siadamy w mesie i jemy śniadanie, jednak mamy na nie tylko pół godziny, bo o 8.00 podnosimy banderę, a później odbywa się spotkanie z kapitanem i oficerami. Omawiane są bieżące sprawy. Naszą ulubioną częścią dnia jest tak zwany „happy hour”, czyli codzienne sprzątanie statku – łazienki, podłogi, pokład i koje.  Musi być klar! Dalsze posiłki również są o tej samej godzinie. Obiad jemy o 13.30, a kolację o 19.30. Występują również podwieczorki i drugie śniadania w formie słodyczy lub świeżych owoców. Nikt nie spodziewał się, że na morzu będą posiłki tak zdrowe i pyszne. Było mnóstwo kreatywnych pomysłów dań. W czasie wolnym, gdy ktoś nie miał wacht, a świeciło słońce, wylegiwaliśmy się na pokładzie, czytaliśmy książki, rozmawialiśmy, słuchaliśmy muzyki. Jednak najbardziej lubianym i praktykowanym zajęciem załogi było… spanie! Udało nam się znaleźć wspólny język i panowała przyjazna atmosfera.

obraz nr 9

 

» Wpływamy do Szczecina.
Podróż ze Świnoujścia do Szczecina zaczęliśmy w okolicach godziny czwartej nad ranem. Początkowo płynęliśmy w atmosferze gęstej mgły i zimnego wiatru, ale te niedogodności częściowo rekompensował nam krajobraz drzew na skraju rzeki oraz ptaków wodnych brodzących przy brzegu. Mimo to, z racji żmudnego płynięcia na silniku i niewielu osób obecnych na pokładzie, droga się straszliwie dłużyła. Na szczęście, w okolicach siódmej rano jacht się ożywił gdyż reszta załogi wstała na śniadanie. Niedługo potem byliśmy w granicach Szczecina gdzie „Stacja Pilotów” przywitała nas hymnem narodowym. W okolicach godziny jedenastej zatrzymaliśmy się w celu zatankowania paliwa co oczywiście nie obyło się bez problemów wywołanych przez niedoinformowanych ochroniarzy. Gdy ostatecznie udało nam się to zrobić, zaczęliśmy wcielać w życie nasz plan pokazowego wejścia do portu. Saling na grot maszcie obstawili piratka i pirat, a drabinki wantowe przy obu masztach obsadzone zostały przez możliwie wielu jednakowo przebranych załogantów w granatowe mundurki i białe czapki. W takim ustawieniu wpłynęliśmy do portu, w którym cumowały wszystkie statki. Jako, że nie miało być tylko widowiskowo, ale również głośno to śpiewając „Zaruskie Opowieści” opłynęliśmy cały basen portowy. Spotkaliśmy się tam z niemałym entuzjazmem gdyż ludzie z całego nabrzeża i załogi wszystkich statków nam machali i skandowali nazwę naszego statku. W taki sposób, z niemałą pompą i zdartymi głosami rozpoczęliśmy pobyt „STS Generał Zaruski” na „Baltic Tall Ships Regatta 2015” w Szczecinie.

obraz nr 10

 

» Stoimy w Szczecinie.
Po naszym jakże efektywnym wejściu do Szczecina i przycumowaniu do litewskiego przyjaciela „Brabandera” okazało się, że czeka na nas nowa Łajza – Przemek (pozdrawiamy ) i masa atrakcji. Dla każdego coś miłego. Załogi STS „Generał Zaruski” nic jednak nie obchodziło – pognaliśmy pod prysznice. Odświeżeni, czyści i pachnący zaczęliśmy podziwiać Szczecin i w pełni korzystać z przygotowanego programu. Między innymi wzięliśmy udział w rozgrywkach sportowych, zwiedzaniu schronu i zabawie na pływalni. Najwięcej uciechy wśród zaproponowanych sportów przynosiły walki na bomach i turniej piłki plażowej. Załoganci bawili się na koncertach, a w sobotnią noc wzięliśmy udział w „crew party”. W dusznym hangarze tańczyliśmy zumbę i taniec deszczu. Ważnym elementem BTSR jest możliwość poznawania innych jednostek pływających. Dzięki uprzejmości znajomych mogliśmy poznać różne jachty i żaglowce od kubryka. Mamy nadzieję, że do Szczecina powrócimy. Miasto jest urokliwe, a zawiązane przyjaźnie z pewnością przetrwają.

obraz nr 11

 

» Znów parada załóg.
W sobotę udaliśmy się na kolejną paradę załóg. Pogoda była świetna – pełno słońca i ogólnie gorąca atmosfera. W związku z tym musieliśmy zrezygnować z całego umundurowania, ograniczyliśmy się do identycznych koszulek oraz pasów ratunkowych, co prezentowało się całkiem przyzwoicie. Około godziny 15.45 ustawiliśmy się w kolumnie marszu natomiast wyruszyliśmy o 16.00. Towarzyszyły nam liczne okrzyki sławiące nasz wspaniały statek a także „Zaruskie opowieści”, które wspólnie ułożyliśmy. Najtrudniej było zagłuszyć orkiestry, które towarzyszyły nam zarówno z przodu jak i z tyłu kolumny, ale staraliśmy się tak bardzo, że niektórym załogantom pojawiła się chrypa w gardle. Podczas trasy zainicjowaliśmy tak zwaną falę, co spodobało się pozostałym załogom. Po marszu dotarliśmy pod scenę na rozdanie nagród…

obraz nr 12

 

» Odbieramy Nagrodę.
W sobotę zaraz po paradzie rozpoczęła się ceremonia rozdawania nagród. Zajęliśmy miejsce na trawie i czekaliśmy cierpliwie. Na scenę wyszedł Robin Snouck-Hurgronje szef „Sail Training International” przedstawiony przez panią tłumacz jako „Robert”. Po jego przemowie zaczęło się zamieszanie związane z rozdaniem nagród. Wywoływano po kolei reprezentantów rożnych jednostek do odebrania nagród w poszczególnych kategoriach. Wtedy nadszedł moment w którym wywołano i „Generała Zaruskiego”, na scenę wybiegła uradowana Kasia i Kapitan Jerzy Jaszczuk. Wszyscy bardzo się cieszyliśmy, gdyż nie była to byle jaka nagroda, a 1 miejsce w naszej kategorii. Niestety nie było nagrody za najlepsza załogę parady, lecz mimo to nasza załoga i tak była bezkonkurencyjna.

I tak po przepłynięciu ponad 500 mil morskich, imprezach w Szczecinie, nadszedł finał. Ostatnie wspólne chwile z załogą, ostatni apel poranny, ostatnia wachta kambuzowa i to, co wszyscy lubią najbardziej, czyli „happy hour”.  Ciężko będzie wrócić do rzeczywistości po tak cudownym rejsie, który dobiegł końca zdecydowanie za szybko… Nocne wachty nawigacyjne, widok żaglowców pod pełnymi żaglami, układanie „Zaruskich Opowieści”, parady załóg, radość z wygranej i wspaniała zabawa podczas imprezy zakończonej pokazem sztucznych ogni, to chwile, których na pewno nie zapomnimy do końca życia. 
„Baltic Tall Ships Regatta” dało nam możliwość poznania wielu żeglarzy, zarówno z polskich jak i zagranicznych jachtów i żaglowców. Jednogłośnie stwierdziliśmy, że najsympatyczniejszą jednostką jest rosyjska fregata – „Shtandart”. Chwile spędzone w Kłajpedzie i Szczecinie dzieliliśmy z „Darem Szczecina” i „Legią”, w których dostrzegliśmy prawdziwego ducha żeglarskiego.
Gdyby ktoś zapytał, dlaczego ten rejs był tak wyjątkowy, odpowiedź byłaby oczywista – Załogę tworzyli ludzie z pasją, dla których żeglarstwo jest ważną częścią życia i którzy mieli w sobie wystarczająco dużo motywacji, aby wygrać wyścig. 
Mimo, że dla wielu z nas była to już kolejna wyprawa na „Generale Zaruskim”, to podczas regat wciąż poznawaliśmy go na nowo. „Zaruski” udowodnił, że warto mieć w życiu marzenia i dążyć do wyznaczonych sobie celów. Jak pisał Leonid Teliga „Bo w dużej mierze od nas tylko zależy, czy marzenie stanie się planem, a plan jutrzejszym faktem.”

P.S Było Super! 🙂

ZARUSKIE OPOWIEŚCI

1. Płynął z nami Piotr oficer
Kto nie wierzy niech się śmieje,
kiedy głośniej na nas krzyknął,
roztrzaskało keje

Refren:
Już widać żagle białe
już wystają maszty całe
to Zaruski pruje fale
płynie doskonale

2. Już Kłajpeda z falą znika
Szczecin gdzieś na horyzoncie
my prujemy bez silnika
smażymy chomika

3. Bosman Mirek z powołaniem
nas zachęca swym wołaniem
byśmy się nie poddawali
żagle trymowali

4. Nasz kapitan w laczkach chodzi
mało nasz go ból obchodzi
ważne byśmy twardzi byli
i puchar zdobyli

5. Co tak dzisiaj pięknie pachnie
już od rana z kotła dymi
zaraz Bogna chochlą machnie
ktoś za burtę haftnie

6. Michał nasz oficer dzielny
do północy statkiem włada
w załogantce zakochany
choć to nie wypada

7. Adamowi nie dasz rady 
no bo z cookiem ma układy
żaden z niego formalista
chociaż przeszłość mglista

8. Pływał z nami ptaszek mały
wszyscy bardzo go kochali
Przyszedł Filip zdeptał ptaszka
Zgniótł go jak fistaszka

9. Siedzi Kasia i układa
dzielnie morskie opowieści
do Szczecina już płyniemy
niosąc dobre wieści

10. Taki mamy właśnie klimat 
na regatach do Szczecina 
najlepszą załogę mamy 
regaty wygramy!

Autorami relacji jest załoga szkolna w składzie:
1. Paulina Łyczbińska
2. Maksymilian Wittstock
3. Marta Wysocka
4. Aleksandra Studniak
5. Jacek Durczak
6. Rafał Kowalski
7. Kacper Wysocki
8. Katarzyna Wojciechowska
9. Tomasz Kołodziej
10. Bartosz Błyskal
11. Wojciech Gałka
12. Stanisław Bajerski
13. Tomasz Witowski
14. Filip Korpet
15. Karolina Mijas

 

Komentarze