Skandal na żaglowcu „Gorch Fock”

0
474

25 stycznia raport parlamentarny ujawnił warunki szkolenia kadetów na tym „legendarnym statku”, gdzie od 2008 r. na służbie zginęło czterech ludzi. „Nadużywanie alkoholu, molestowanie seksualne i kapitan w stroju kąpielowym”, raport cytowany przez berliński dziennik wymienia przykłady nieludzkiego traktowania i fali w armii oraz wskazuje na to, że zarządzanie wojskiem ze strony ministra było dalekie od doskonałości.

Choć trzymasztowy „Gorch Fock” jest chlubą niemieckiej marynarki wojennej, to jego nazwa kojarzy się dziś w Niemczech z jednym z największych skandali w armii w ciągu ostatnich lat i z pierwszym buntem, który wybuchł na niemieckim okręcie po wojnie. Sprawą zajmuje się rząd, a media piszą, że żaglowiec był „pływającym burdelem”.

Okazuje się, że załoga żaglowca szkolnego Bundesmarine, na którym co roku w dalekie rejsy wyruszało kilkudziesięciu przyszłych oficerów, znęcała się nad kadetami.

Albo nas musztrowano, albo na nas krzyczano. Obrabiano nas systematycznie i według starych wzorców. Brutalnie i nieludzko – mówi jedna z kadetek. Jak się okazało, młodych ludzi na pokładzie celowo pozbawiano snu i zmuszano do czyszczenia pokładu szczoteczkami do zębów. W ten sposób z pokładu zmywali wymiociny oficerów.

Pijackie ekscesy załogi były na żaglowcu normą. Zdarzało się, że podpici oficerowie grozili kadetom, że ich pozabijają. Molestowali też kadetki. – Regularnie padały jednoznaczne propozycje – opisuje jedna z uczestniczek rejsu. Niemieckie media podają, że w kręgach marynarskich „Gorch Focka” nazywano największym pływającym burdelem Niemiec.

Kadeci spali pod pokładem w hamakach, bez żadnej prywatnej przestrzeni. Rozkazy, np. dotyczące wchodzenia na maszty, trzeba było wykonywać bez szemrania, choć oficjalnie oficerowie nie mieli prawa zmuszać kadetów, by wspinali się po wantach i rozwijali żagle, tym bardziej że było to niebezpieczne i nie miało absolutnie nic wspólnego ze szkoleniem oficerów nowoczesnej marynarki wojennej.

W listopadzie zeszłego roku, gdy żaglowiec dotarł do Brazylii, z masztu spadła jedna z kadetek, kilka dni później zmarła w szpitalu. Wówczas kadeci rozpoczęli bunt i odmówili wchodzenia na maszty.

Oficerowie próbowali zdusić bunt, gdy to się nie udało, odesłali kadetów do kraju. Sprawę udałoby się zatuszować, gdyby nie Hellmut Könighaus, pełnomocnik Bundestagu ds. armii, który spotkał się z marynarzami i sporządził raport w sprawie sytuacji na żaglowcu.

Tydzień temu dokument przedostał się do opinii publicznej i wywołał skandal. Minister obrony narodowej Karl-Theodor zu Guttenberg zarządził śledztwo i z miejsca wyrzucił kapitana żaglowca.

 

Źródło: wodniacy.pl

Komentarze