Pokrowiec tylko na zacumowanym jachcie

0
1009
W żeglarstwie zagnieździło się wiele powiedzeń, z których niejedno ma źródło w przesądach. W większośći jednak są to racjonalne wyniki doświadczeń wielu pokoleń ludzi przemierzających morza i oceany. Wszyscy wiemy dlaczego nie warto siusiać z nawietrznej burty i skąd się wziął zakaz gwizdania na jachcie. Mamy też do czynienia z różnymi zwyczajami i … modą.
Ja dziś kilka słów o czymś takim. W latach 70-tych ubiegłego wieku pojawiły się w na polskich jachtach pokrowce na żagle. Moda zawleczona z Zachodu, razem z owiewkami nadzejsciówkowymi oraz wiatrochronami kokpitów. Moda tym razem wyjatkowo okazała się niezwykle praktyczna. Sternikom jachtów owiewki i wiatrochrony złagodziły w istotnym stopniu warunki pełnienia wacht. A pokrowce na grota?
Pokrowce podczas postoju w przystaniach osłoniły dacron zagli przed niszczącym ultrafioletem promieniowania słonecznego, przed brudem niesionym przez wiatr i opady deszczu oraz przed ekskrementami ptaków, zwłaszcza mew i rybitw. A w ostatnich latach udostępniły swe powierzchnie celom komercyjnym.
Pokrowce na grota przypadły mi do gustu na przełomie lat 70 i 80-tych. Już na jachcie „MILAGRO III” pojawił się pomarańczowy pokrowiec pod kolor kadłuba jachtu. W macierzystym  jachtklubie uśmiechano się pobłażliwie, że to jakieś takie moje kolejne dziwactwo. Z biegiem czasu takich dziwaków przybywało – oczywiście nie tylko w „Neptunie”. Dziś pokrowiec na bomie to standard. I bardzo dobrze.
A jednak mam jedno zastrzeżenie i to poważnej natury. Pokrowiec „ma prawo” osłaniać żagiel TYLKO I WYŁĄCZNIE kiedy jacht stoi zacumowany do pomostu, nabrzeża czy do pławy cumowniczej (ale już nie na kotwicy).
Obserwuję niestety złe praktyki podczas wchodzenia i wychodzenia z portu na silniku, ba – nawet szkolenia w silnikowej manewrówce. Pamiętajmy – silnik zawsze może niespodziewanie stanąć, nawet ten nowy, serwisowany, najlepszej marki. Zawsze może się zdarzyć paproch w paliwie lub lina nawinięta na śrubę. I wtedy może się okazać, że każda sekunda decyduje czy jacht nie uderzy w kamienie, gwiazdobloki. Może się więc zdarzyć, że zabraknie tych sekund, które pochłonęło zdejmowanie pokrowca.
Sugeruję ustanowienie nowoczesnego przysłowia – „pokrowiec tylko na zacumowanym jachcie„. Licho nie śpi.
_________________________
obraz nr 1

„MILAGRO IV” z pokrowcem pod kolor.
.
Mam „w tym temacie” (nowomowa) własne doświadczenie. Od razu zdradzę – cudowne ocalenie. Dawno temu, kiedy wejście do Górek było prawdziwym postrachem kutrów i jachtów (nawet „Strażak 2” utknął między zrujnowanymi falochronami) – jacht „Milagro IV” (na silniku) wychodził w „krajówkę”. Było nas dwóch, to znaczy płynął ze mną znany Wam już z newsa o darłowskich okrutnicach – Gienek Ziółkowski. Wiało z N, czyli w mordę. W wejściu pracowała pogłębiarka z zadaniem wyprostowania esów-floresów rynny toru wejściowego. Pogłębiarka, jak to pogłębiarka poruszała się w poprzek przy użyciu rozwiezionych kotwic. Lina jednej tych kotwic oczywiście zagradzała nam drogę. Bagermistrz był człowiekiem życzliwym i w odpowiednim momencie linę na moment opuścił. Pomachaliśmy mu w podzięce, przecisneliśmy się między pontonem a płycizną i pełna rura ku resztkom (tzn. ruinie) głowicy wschodniego falochronu.
I w tym momencie silnik … stanął! Po lewej tuż-tuż płycizny, po prawej kamienie, za pawężą w odległości kilkunastu metrów pogłębiarka, a wiatr całkiem, całkiem od dziobu. Krzyknąłem „Gienek – żagle!” Mam teraz takie wygodne buty sportowe marki „Puma”. Na tych butach jest sylwetka tego pięknego drapieżnika w skoku. Dokładnie w taki sposób Gienek i to błyskawicznie wyskoczył z kokpitu. Wbrew szkoleniowej zasadzie, że żagle stawia się od tyłu – najpierw w górze pojawił się fok, ale po sekundzie – także grot. Jacht już odpadł w kierunku kamieni. Dosłownie metr przed resztkami falochronów wyszedł nam zwrot. Fok miał firanki, grot wyglądał równie nieładnie, ale żeśmy jakoś się wyhalsowali. To niemal w tym samym miejscu dokonała się zagłada „Eurosa”.
Co to było? Kłąb grubej folii polietylenowej na śrubie. Worek po nawozie sztucznym.
————————————————–
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
 
 Za zgodą: www.kulinski.navsim.pl

Komentarze