Morze uczy pokory i nic tak nie wspiera jak dobre słowo przyjaciela

0
870

Naczytałam się i nasłuchałam już wielu historii o morzu. Słyszałam o czymś takim, że ludzie będący na morzu w trudnych warunkach zastanawiają się co oni tu w ogóle robią, chcą do domu, boją się śmiertelnie, mają dziwne sny, modlą się nawet jeśli nigdy wcześniej tego nie robili. Nagle najprostsza rzecz staje się wielkim wysiłkiem, sen zbawieniem, a ciepły posiłek jakimś cudem. Wsparcie załogi jest najlepszym pocieszeniem. Odwaga i zdecydowanie to po prostu obowiązek, nie ma nawet chwili żeby się zastanowić nad swoją „niedolą”.

O takich uczuciach słyszałam i takie dokładnie przeżywałam na morzu w ciągu ostatnich trzech dni. Wiatr 7 Beauforta w porywach 8, fala miejscami osiągała wysokość 3,5 m, deszcz, ciemno cały dzień, żadnej widoczności. Może to i nie najgorsza pogoda ale jak jest się kapitanem odpowiedzialnym za załogę i łódkę to wszystko wygląda inaczej. Pierwszy raz pływałam na tej łódce, dlatego bałam się że po prostu zaraz nie wytrzyma; żagiel, ster, fał, silnik, maszt itd.

Teraz jak o tym myślę… bułka z masłem. Jestem z nas dumna. Do ostatniej chwili miałam z dziewczynami ubaw po pachy. Żartowałyśmy z tej pogody i z siebie nawzajem. Jesteśmy w Świnoujściu i czeka nas wielkie suszenie ciuchów, materacy i śpiworów.

Agnieszka Piekło
Team 4 Blondynki i Ruda

Komentarze