Monika Witkowska – polska podróżniczna, himalaistka i żeglarska 29 grudnia 2015 roku zdobyła Koronę Ziemi wchodząc na szczyt Mt Vinson (4892 m) na Antarktydzie. Możecie zapytać czemu Sailbook.pl zamieszcza tę informację…
Zaledwie kilka dni po powrocie ze szczytu Monika wypłynęła na pokłądzie promu do Porto Wiliams by stanąc na pokładzie niewielkiego jachtu i zmierzyć się z Przylądkiem Horn. Mariusa – kapitana s/y „Phoenix” nasza himalaistka poznała w czasie akcji ratunkowej na zboczach Denali/Mt McKinleya (najwyższy szczyt Ameryki Północnej). Po wyprawie utrzymywali kontakt mailowy w którym zgadali się, że Marius wrócił do żeglarstwa i myśli o opłynięciu Hornu. Terminy się zgrały i Monika dołączyła do załogi 9 stycznia.
Bardzo ciekawie żeglarka pisze na swoim blogu, które prowadziła w czasie oczekiwania na dobrą pogodę. Pierwszego dnia w Puerto Williams napisała „Znowu jestem w swoim żywiole. Okej, jedną z dwóch moich głównych pasji są góry, ale nie ukrywam że pół oczka wyżej jest żeglarstwo. Każda marina, każdy jacht wywołuje we mnie niezwykłą tęsknotę za morzem, a jak już faktycznie zaczynam rejs, dostaję taki zastrzyk energii, że po prostu mnie nosi ze szczęścia.„.
Z mariny ruszyli 14 stycznia po południu. Portem wypadowym na Przylądek był Puerto Toro z którego około 1 w nocy 15 stycznia pożeglowali w stronę Hornu. Po kilku godzinach żeglugi podjęli decyzje o zawróceniu „Niestety po kilku Tyle że potem już przestało być fajnie – wzmagający się wiatr sprawiał, że mimo pełnej mocy silnika płynęliśmy coraz wolniej i wolniej, aż w końcu kiedy prędkość spadła do zaledwie mili na godzinę, będąc 18 mil od Puerto Toro, zdecydowaliśmy że nie damy rady” – napisała Monika „No cóż, niemiły jest smak porażki, ale z drugiej strony tak jak i w górach uważam, że trzeba mieć czasem odwagę się wycofać. Poza tym co innego jest pływać na dużych jednostkach, co innego na małych łupinkach (nawet Cesar, tutejszy „szef portu” powiedział, że tak małego jachtu tutaj jeszcze nie widział).”
Załoga kolejne dni czekała na pogodę w sennym Puerto Toro, która okazała się przyjająca dopiero po kilku dniach. Druga próba zakończyła się już sukcesem. 26 stycznia Monika zameldowała, że „o 9.35 lokalnego czasu przecielismy poludnik Hornu, przechodzac z Pacyfiku na Atlantyk”.
Serdecznie gratulujemy Monice podwójnego wyczynu i wytrwałości w dążeniu do realizacji planów wspinaczkowych!
Więcej o rejsie mozna przeczytac na blogu Moniki: http://www.koronaziemi.monikawitkowska.pl/
/fot. Monika Witkowska/