Maxus 22 Solo Around – z wizytą w stoczni

0
810

obraz nr 1

Maxus 22 Solo w trakcie zabudowy. / fot. MJ

Przygotowania do wyprawy dookoła świata, jaką planuje Szymon Kuczyński (znany z regat Setką przez Atlantyk i 5-metrowej łódeczki Lila My) powoli osiągają kolejne etapy. O samych planach na ten rok szczegółowo można przeczytać tu: http://www.zewoceanu.pl/Maxus-Solo-Around-1/. Ponieważ stocznia jest w Węgorzewie, a więc niedaleko, a konstruktor i żeglarz również obecni, postanowiłam pojechać tam i zapytać o rzeczy, które mnie ciekawiły. Jeżeli ktoś z Was ma jakieś pytania, wpisujcie w komentarzach, poproszę Jacka i Szymona, żeby zajrzeli i odpowiedzieli na wybrane zagadnienia 🙂

Przypis:

Szymon za swoje zeszłoroczne „wyczyny” został nagrodzony przez szereg osób i instytucji oraz zauważony przez media. (Brożka, jego dziewczyna, zespół brzegowy i załoga, nawet panikowała przez chwilę, że boi się już otwierać lodówkę, w której również mógłby być Szymon.) Niemniej w przerwach pomiędzy wyjazdami na festiwale podróżnicze oraz prezentacjami na temat odbytych rejsów w miastach mniejszych i większych, powstał nowy plan. Nowy plan nie tylko powstał, ale również zaczął dość szybko nabierać realnych kształtów, co wcale nie jest takie oczywiste w żeglarskich projektach w Polsce (bez różnicy, czy małych, czy dużych).

Obecnie w Węgorzewie, w stoczni Northmann, powstaje jacht, na którym ma się odbyć wokółziemski rejs. Na temat tego jachtu – i nie tylko – rozmawiałam w ubiegłym tygodniu z jego konstruktorem, Jackiem Daszkiewiczem oraz z Szymonem, który również pracuje przy budowie. Po pierwsze dlatego, że to lubi, po drugie dlatego, że wyruszając w samotny rejs dookoła świata dobrze jest znać każdy centymetr jachtu. Po trzecie dlatego, że dzięki bezpośredniej współpracy z konstruktorem ma możliwość natychmiastowej weryfikacji wszystkich pomysłów oraz wspólnego wypracowania najlepszych rozwiązań.

obraz nr 2

Kadłub na “łożu montażowym”. /Fot. MJ

MJ: Na jakim etapie jest budowa?

Jacek Daszkiewicz: Mamy kadłub w łożu montażowym, który obecnie zabudowujemy, ale w formie otwartej. Jest też już pokład, ale czeka jeszcze na swoją kolej.

MJ: Czym różnić się będzie Maxus Solo od seryjnych jachtów tego typu?

JD: Jest to jacht budowany pod indywidualne potrzeby Szymona. Będzie mocniejszy niż konstrukcje seryjne, ale też cięższy o ok. 150-200kg.

MJ: A z czego jest robiony?

JD: Są to żywice poliestrowe i zbrojenia szklane – tkaniny oraz maty. Przy czym ważna jest gramatura tego zbrojenia, a nie ilość nałożonych warstw. Kadłub ma gramaturę o ok 20%. większą od standardowej, a w niektórych miejscach jak np. strefa denna w rejonie montażu płetwy balastowej – jeszcze większą.

obraz nr 3

Tkaniny i maty, o których wspomina Jacek. /Fot. MJ

MJ: Co można powiedzieć ogólnie o tej konstrukcji?

JD: Jest to adaptacja projektu seryjnego. Nasz seryjny Maxus 22 ma zabudowę modułową, co jest znacznie prostsze w wykonaniu. W wersji Solo zrezygnowaliśmy z tego ze względu na oszczędność na masie. Zastosowanie sklejki zamiast gotowych wkładek laminatowych daje możliwość maksymalnie zindywidualizowanej zabudowy wnętrza.

Standardowa konstrukcja nie jest niezatapialna, Solo musi unosić się na powierzchni, musi mieć 100% niezatapialności. Jacht będzie miał zespół komór, które z dużym zapasem spełnią wszystkie wymogi. W standardzie nie ma takiej potrzeby, a konstrukcja modułowa nie daje nawet takich możliwości.

Jacht będzie też jako całość całkowicie szczelny. Szczelność będzie osiągnięta przez ograniczenie wszelkich otworów. Będą jedynie trzy – jednoklapowy właz zejściówki, luk ewakuacyjny na rufie oraz nawiewnik wentylacyjny – wszystkie stuprocentowo szczelne.

Jacht będzie w pełni balastowy. (Standardowe Maxusy 22 najczęściej produkowane są wersji balastowo-mieczowej, z mieczem obrotowym lub szybrowym.)

Będzie posiadał zdublowane płetwy sterowe – pomimo niewielkich wymiarów jednostki uznaliśmy, że takie rozwiązanie będzie najskuteczniejsze, bo podwójna płetwa zapewnia wydajność przy każdym kącie i na każdym kursie. Nie bez znaczenia jest mniejsza awaryjność takiego rozwiązania.

Zdecydowaliśmy się również na wzmocniony maszt o standardowej wysokości ale grubszym profilu. Do tego dwa sztagowniki. Podstawowy sztag będzie jeden, ale będzie możliwość wpięcia do drugiego sztagownika fałów z dynemy.

Rzeczą spoza standardu jest też komora zderzeniowa (tzw. sterfa zgniotu) na dziobie.

obraz nr 4

Takie różne wycinanki 🙂 Zabudowa wnętrza jest ze sklejki, gatunek egzotyczny, cienki, lekki i mocny. / Fot. MJ

Szymon Kuczyński: Dajemy też dużo handrelingów, uchwytów. Będą też baterie słoneczne na rufie i nadbudówce.

MJ: Nie myślałeś o hydrogeneratorze?

SK: Nie, nie ma takiej potrzeby. Moje zapotrzebowanie na prąd nie będzie duże, chcę też, żeby wszystkie urządzenia miały możliwość zasilania za pomocą zwykłych baterii.

MJ: Jaką elektronikę zabierasz?

SK: Nie będzie plotera. Będzie AIS z GPS (plus GPS ręczny), chcę, żeby był autopilot elektryczny i wiatrowy, ale elektryczny muszę najpierw przetestować. Ma pewną przewagę nad wiatrowym, ale ma też minus w postaci tego, że właśnie jest elektryczny. Zobaczymy. Oświetlenie będzie LED. Z rzeczy podstawowych to tyle. Oczywiście wezmę komputer, czytniki e-booków itp, ale to już moje prywatne wyposażenie kabinowe.

MJ: Odsalarka?

SK: Nie. Nie chciałbym uzależniać dostępu do wody od działania odsalarki – w przypadku awarii sprawa byłaby bardzo poważna.

JD: A nie chciałbyś wziąć zwierzątka, na przykład kota? No wiesz, żeby do kogoś móc zagadać?

SK: Nie, co bym z nim zrobił w trakcie przerw w rejsie? Poza tym ja gadam do siebie, nie muszę gadać do kogoś, najwyżej będę się nagrywał (śmiech).

MJ: Co z żaglami?

SK: Żagli chcę dużo, zmieszczą się. Przede wszystkim takich na lekkie wiatry. Uszyje mi Jarosław Wołowicz z Giżycka.

MJ: A jak rozwiązujesz sprawę jedzenia? Liofilizą?

SK: Nie, w moim przypadku nie ma to sensu. Aż tak bardzo nie muszę oszczędzać miejsca ani wagi. Poza tym liofiliza jednak wymaga gorącej wody. A ja będę miał sprawdzone już w poprzednich rejsach gotowe posiłki z Profi, które można zjeść też na zimno, jeżeli nie ma warunków do gotowania. Zabiorę też jakieś „normalne” jedzenie – np. jajka przechowują się dobrze, pod warunkiem, że będą dobrze zasztauowane.

MJ: Ile czasu jeszcze potrwa budowa?

JD: Normalnie taki jacht budujemy w naszej stoczni dwa tygodnie, z pełną zabudową i wykończeniówką „pod klienta” – do miesiąca. W przypadku Solo mamy więcej czasu, ale już wcale nie tak dużo – za ok. miesiąc chcielibyśmy zacząć go testować na wodzie, najpierw tu, na Mazurach, potem na Bałtyku. A na początku maja zaczyna się testowy rejs na Islandię, więc wszystko musi być gotowe.

MJ: Szymon, a jak dziewczyny zrobią długą listę przeróbek? (śmiech)

SK: Tak czy inaczej na wszelki wypadek nie dam im żadnych narzędzi, żeby nie rozpoczęły przebudowy beze mnie (śmiech).

MJ: No więc na koniec opowiedzcie, jak to się zaczęło. O tym, że Szymon coś planuje, wiedziałam w zeszłym roku we wrześniu. A jak się stało, że Northmann dołączył do projektu?

JD: W ubiegłym sezonie udostępniliśmy dwa jachty Forum Żeglarskiemu do treningów i regat. Pojawił się wtedy również Szymon i pływał na Maxusie. Widocznie jacht spodobał się Szymonowi i postanowił porozmawiać z nami. Prezes po krótkim namyśle zgodził się na całe przedsięwzięcie, a teraz odpowiedzialność w dużej mierze spoczywa na mnie i nie śpię po nocach, obmyślając szczegóły (śmiech).

obraz nr 5

Pokład Solo jest już gotowy, zostanie połączony z kadłubem w stosownym momencie. / Fot. MJ

Aha, wiem, że do wywiadu powinny być portrety, ale tak się w stoczni zakręciłam, że bohaterów nie sfotografowałam. Ale nadrobię, bo na pewno jeszcze tam pojadę 🙂 Poza tym Szymon był na okładce Wiatru, więc wiecie, jak wygląda na pewno.

Ach – zapraszam do zerknięcia również tu: http://polakpotrafi.pl/projekt/dziewczyny-na-poklad 

Otwiera się opcja crowdfundingu małych projektów – ja się bardzo cieszę, bo wielu ludziom, mającym chęć, siłę i świetne pomysły może to otworzyć drogę na szersze wody. O!

Milka Jung

Za zgodą: http://milkajung.com/ 

Komentarze