„Maria”, słynny, dziś niemalże kultowy jacht Ludomira Mączki, ma swój model. Nie pierwszy, ale na pewno największy i bardzo wierny. W skali 1:10 wykonał go szczeciński szkutnik, modelarz, żeglarz Marcin Gransicki.
Modelarzem jest od dziecka. Robił samoloty, jachty, rakiety. Od paru lat specjalizuje się w modelach sportowych jachtów i elektrycznych ślizgów. Przez kilka dekad pracował jako szkutnik w Jacht Klubie AZS, tam też żeglował. Do zrobienia modelu „Marii” namówiła go Laura Hołowacz, dyrektor spółki CSL, właścicielki odnawianego, zabytkowego budynku na Łasztowni, a prywatnie żeglarka, pasjonatka żeglarstwa i wszystkiego co morskie.
– Nigdy nie robiłem tak dużego, drewnianego modelu, w dodatku tak słynnego jachtu, ale podjąłem się zadania – przyznaje modelarz. – Zacząłem od poszukiwania planów, zdjęć. W Internecie znalazłem rysunki konstrukcyjne. Bardzo mi pomógł Wojciech Jacobson, który „Marię” świetnie znał, na tym jachcie żeglował razem z Mączką. Dostałem od niego sporo zdjęć, wiele godzin przegadaliśmy, w ogóle był dobrym duchem mojego przedsięwzięcia. Ja „Marię” widziałem w latach 90-tych, gdy wróciła do Szczecina z tego pierwszego 11-letniego rejsu dookoła świata. U braci Ludwińskich, specjalizujących się w handlu drewnem egzotycznym, zresztą też żeglarzy, kupiłem mahoń. Ożebrowanie i poszycie wstępne zrobiłem z drewna samba. I dopiero na nie nakładałem mahoniowe listewki. Najtrudniejszy, najbardziej pracochłonny był pokład, który robiłem z drewna teakowego. Zdecydowałem się na model w skali 1:10, bo to dobra skala. Można umieścić wiele elementów i są one dobrze widoczne.
Prace rozpoczął na początku lipca 2013 roku. Aby zrobić kadłub wziął miesiąc urlopu. Mówi, że inaczej się nie dało.
– W dodatku pracowałem dzień w dzień po dziesięć godzin. Resztę prac wykonywałem popołudniami i w weekendy. W lutym model był gotowy. Teraz stoi w biurze pani Laury, a wkrótce będzie ozdobą nowej siedziby spółki na Łasztowni.
Model ma: 100 cm długości.
30 cm szerokości,
120 cm wysokości z masztem, mierząc od stępki.
Tekst i zdjęcia
Krystyna Pohl
Za zgodą: http://mojalasztownia.pl/