Kilka pytań w sprawie żaglowca – Zjawa IV

0
693

Za zgodą Jerzego Kulińskiego  www.kulinski.navsim.pl

 

Mój stosunek do procedur powypadowych w żegludze morskiej jest pełen rezerwy. Ilekroć czytam lub wysłuchuję relacji „zainteresowanych” z przebiegu rozpraw – kiedyś Izby Morskiej, teraz Komisji Badania Wypadków Morskich – nachodzi mnie mnóstwo wątpliwości. Zwłaszcza gdy dotyczą katońskich wystąpień quasiprokuratora, czyli Delegata Minstra. A już specjalnie kiedy ów funkcjonariusz państwowy dobiera się na przykład do takich spraw jak porównywanie wartości patentów PZŻ i RYA.

Nieszczęśnikom oczekującym przesłuchań zawsze doradzam: nie widziałem, nie słyszałem, nie pamiętam. 
Pamiętajcie – każda, ale to absolutnie każda odpowiedź z pewnością zostanie przeciwko wam wykorzystana.
Tym razem Andrzeja Remiszewskiego nurtowały pytania natury „logistyki ratowniczej”.
Mam swoje lata i życie znam dobrze.
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
——————————–
 
ŚLEPOTA
Ukazał się Raport końcowy WIM 16/15 z badania przez Państwową Komisję Badania Wypadków Morskich „poważnego wypadku morskiego”, jakiemu uległ rok temu, 1 czerwca 2015 harcerski jacht „Zjawa IV”.
https://www.komisje.transport.gov.pl/media/20114/raport_koncowy_Zjawa_IV.pdf 
Przypomnijmy, że był to tak zwany „onkorejs”, podczas którego rozeschnięty podczas wielomiesięcznego postoju remontowego, drewniany kadłub zaczął przeciekać.
PKBWM wytknęła różne zaniedbania armatorowi i wydała zalecenia, generalnie sprowadzające się do wprowadzenia wewnętrznych procedur. Zaleciła też Polskiemu Rejestrowi Statków przejrzenie przepisów i procedur odnawiania klasy jachtów drewnianych starszych, niż 10 lat. Z tymi zaleceniami (strona 20 i 21 Raportu) polemiki nie będę podejmował.
Natomiast ze zdziwieniem dostrzegam absolutny brak postawienia pytań i wydania zaleceń dotyczących działania polskich służb ratowniczych.
Postawię te pytania tutaj:
1. Dlaczego pojawił się śmigłowiec szwedzki, a nie polski SAR, choć od Babich Dołów jest dwa razy bliżej, niż z Gotlandii? Jak miejsce wezwania pomocy ma się do granic stref odpowiedzialności SAR? Dlaczego wysłano śmigłowiec SAR z Darłowa, a nie z Gdyni? Czemu asystować do końca akcji musiał szwedzki samolot, a nie polski?(strony 6 i 9).
2. Dlaczego i jaką „awarię silnika” miał statek „Huragan” z Łeby? (strony 6 i 9).

/

.
No i koniec „kwiatek” – Jakie znaczenie ma płeć kapitana? Po co to podkreślać? Poprawne formy gramatyczne w tekście– oczywiście ale…. (strona 7).
Mówi się, że Temida jest ślepa. Ale praktyczna realizacja tej maksymy w polskich realiach badania wypadków na morzu jest jakąś żałosną parodią mądrego powiedzenia.
No cóż, przypinajmy się szelkami, montujmy life-liny, abyśmy nie musieli liczyć na SAR.
 
Andrzej Colonel Remiszewski
Tekst zawiera osobiste i prywatne poglądy autora

Komentarze