Transat Jacques Vabre 2017: Bezsenne noce i problemy żołądkowe – kiepski początek wyścigu

0
821

 

 

5 listopada rozpoczął się Transat Jacques Vabre.74 żeglarzy jest zahartowanych – za nimi już niejedna nieprzespana noc i niejedne problemy z układem trawiennym. Teraz po raz kolejny zmierzą się z wyzwaniem, jakim jest uczestnictwo w regatach, których trasa wiedzie przez stary szlak kawowy.

 

 

Uczestnikom towarzyszył wiatr o sile 15-18 węzłów. Phil Sharp i Pablo Santurde (Imerys Clean Energy) pierwsi w tej edycji wśród jachtów Class40 minęli linię startu w Le Havre.Jachty Ultime minęły  Ushant około północy, za nimi Multi 50. Imoca i Class40 ucierpiały najbardziej z powodu słabej bryzy i silnych prądów.

 

„Pierwsze godziny już odcisnęły na nas swoje piętno, mi trafiła się choroba morska.” – poinformowała dziś Catherine Pourre, kapitan Eärendil (Class40). Nie ona jedyna. Wygląda na to, że tylko Vinvent Riou oparł się potędze morza – przed startem powiedział, że ma jakiś problem z uchem wewnętrznym.

 

Stres towarzyszący żeglarzom na starcie w połączeniu ze wzburzonym morzem pierwszej nocy zaowocował sensacjami żołądkowymi u większości zawodników.

Jak to ujął Jean-Luc Nélias (współkapitan „Sodebo Ultim”): „Zamieniliśmy lampki szampana na wiadra z wodą.” – dodając cicho, że nawet najbardziej doświadczeni żeglarze się pochorowali.  „Mam swoje lekarstwo z Nowej Zelandii i działa bardzo dobrze.” – na kilka dni przez startem mówił Romain Attanasio (Family Mary – Etamine du Lys).

 

Włoski żeglarz, Giancarlo Pedote (Newrest – Brioche Pasquier), zastanawiał się, czy brać jakieś leki po tym, jak podczas TJV 2015 przez trzy dni trzymał głowę w wiadrze. Wówczas płynął na Multi50 z Erwanem Le Roux. Dbanie o siebie to najlepsza gwarancja logicznego myślenia, zachowania bezpieczeństwa i udanego występu.

 

Gwénolé Gahinet (SMA) mówi: „Wokół Alderney było bardzo niebezpiecznie. Bardzo płytki fale, prąd o sile  około 10 węzłów. Dostawaliśmy niezłego łupnia, musieliśmy założyć kaski i starać się utrzymać jacht  pionowo.”

 

Oliver Krauss (współkapitan Ciela Village) dodał, że on i Thierry Bouchard przez całą noc nie zmrużyli oka. „Niemożliwym było  zejść pod pokład, więc kurczowo trzymaliśmy się młynka do kawy.”

 

 

Dziś flota napotka na swojej drodze obszar wysokiego ciśnienia, który da im szansę na złapanie oddechu  i doprowadzenie jachtów do ładu po zeszłej nocy. Ale to krótki odpoczynek. „Przygotowujemy się do zbliżającej się nocy.” Dziś będzie jak w shakerze – wytrzęsie nas we wszystkich kierunkach. Upewniamy się, że na pokładzie panuje porządek, odpalamy silnik, by naładować baterie, jemy i odpoczywamy.” – powiedział Krauss przez radio.

 

 

 

Źródło: https://www.transatjacquesvabre.org

 

Zdjęcia: Jean-Louis Carli

 

 

Tłum. i oprac. Izabela Kaleta

Komentarze