Spirit of Polonia?

0
2006

 

 

Spirit of Polonia, czyli jak zaistnieć w czołówce żeglarstwa oceanicznego. O tym, że morze to okno na świat , nie trzeba nikogo przekonywać.  Tyle tylko, że albo to okno zasłonimy firankami ozdabiając parapet pelargonią w doniczce, albo otworzymy szeroko i napełnimy płuca rześkim morskim powietrzem.
A ja myślę nawet więcej. Skoro panuje przekonanie ze rożne władze i związki uporczywie zamykają nam żeglarzom drzwi, to zamiast narzekać  wyskakujemy przez to otwarte okno. Sa dwie drogi które prowadzą do grona światowej elity żeglarzy pełnomorskich a nawet oceanicznych. Jedna to regaty na tych oceanach w których już sam udział nobilituje do grona najlepszych a druga to poprawianie rekordów oceanicznych tras. Symbolem pierwszej drogi są choćby regaty samotnych żeglarzy dookoła świata Vendee Globe. Symbolem drugiej jest Jules Vernee Trophy. To nie sa regaty. To nieustajacy konkurs kto szybciej opłynie świat. Żeglarz startuje kiedy chce, na czym chce i albo sam albo z kim chce. Pomysł narodzil sie w głowie literata Julisza Verne który rzucił wyzwanie aby świat okrążyć w 80 dni. Żeglarzom tak to wyzwanie przypadło do gustu, że imprezę nazwali Pucharem Juliusza Vernee.
I kilka dni temu francuski żeglarz opłynął z załogą w ramach tegoż właśnie Pucharu świat pod żaglami w 40 dni i kilkanaście godzin. Zdumiewające  Jest jeszcze wiele krótszych tras które stale atakują żeglarze aby poprawić rekord ich przepłynięcia o dosłownie sekundy. Ich nazwiska zna cały żeglarski świat  A co ciekawe, o ile starty w oceanicznych regatach to roczny budżet od kilkuset tysiecy Euro w przypadku klasy najmniejszych oceanicznych jachtów Mini 650 do kilkunastu milionow Euro w przypadku bolidów IMOCA lub „latajacych” trimaranów. Tak w przypadku poprawiania rekordów oceanicznych tras ten budżet jest bez porównania mniejszy.  
Notowaniem, sprawdzaniem i koordynacja tych rekordów zajmuje sie światowa organizacja WSSRC /World Sailing Speed Record Council/. Można nawet zgłosić swoją trasę np Świnoujście – Sopot i bić na niej rekordy wyzywając do ich poprawienia światową czołówkę  Tak zrobil niedoceniany i „etatowy” juz bohater Vendee Globe Kito de Pavant. Jest od lat rekordzistą trasy w poprzek Morza Śródziemnego ku zadowoleniu swoich licznych kumpli tez żeglarzy oceanicznych. Zasady rekordów o bicie których  co podkreślam po raz kolejny, walczą jak lwy najlepsi z najlepszych, sa bardzo proste.
Rywalizujace jachty podzielono na trzy grupy: powyzej 60 stop dlugosci; 60 stop i mniej i 40 stop i mniej. Nastepnie te jachty podzielono na jednokadlubowe i kata- lub tri-marany. Dalej to już szczegóły  Osobno zapisuje sie tych którzy żeglują samotnie a osobno tych którzy z załogą  Rzecz oczywista z szacunku dla płci pięknej osobno żeglarzy a osobno żeglarki  To jak zaznaczyłem szczególiki które pozwalają zaistnieć na liście światowej elity większej grupie żeglarzy  Są trasy i rekordy które jeszcze nie zostały ustanowione. Na przyklad zalogowy rejs dookola swiata w kierunku wschod-zachod. W druga strone kazdego roku smiga kilkadziesiat załóg  Pod prąd i pod wiatr jeszcze nikt nie próbował  A nawet samotny rejs w tym kierunku od 13 lat czeka na poprawienie czasu. WSSRC odnotował w swoich kronikach dwukrotne próby poprawienia tego rekordu przez… polskiego żeglarza Romana Paszke.
I tu dochodzę do sedna problemu. Dlaczego uparcie lansujemy pomysł opływania swiata pod żaglami bez bliżej określonego celu, gdy możemy zrobić to samo trafiając do czołówki światowej elity żeglarstwa  Po kilku próbach zarażenia tym pomysłem kogokolwiek w Polsce uznałem dalsze wysiłki za bezsensowne. Paragrafy, przepisy, budżety  zazdrości  żony, kochanki, podejrzenia, gwarancje i zapewnienia skutecznie blokują jakakolwiek inicjatywę  Ale przecież Polacy to nie tylko Ci znad Wisły i prawobrzeżnej Odry. To tez Polonia która już wielokrotnie pokazała co potrafi. Nasz jest Władek Wagner. Nasz jest Tomek Lewandowski. I to my witamy radośnie w portach całego świata biało-czerwona banderę  A zatem pokarzmy naszą silę. Naszego „Ducha Polonii”. A nie potrzeba wiele. Jeden jacht. Nie musi to byc zaraz IMOCA czy trimaran za kilka milionow Euro.
W zupełności wystarczy „czterdziestka” za 100-150 tys Euro. Nie musi to byc sztab żeglarzy podzielonych na jednego który płynie i celebrytów zwanych zespołem brzegowym. Dwóch młodych i oddanych żeglarstwu żeglarzy wystarczy aby nawet rejs dookoła świata zrealizować  A gdy dostaną pensje miesięczną powiedzmy 1500 Euro to roczny budżet razem z ZUSem i innymi opłatami nie przekroczy 50 tys Euro. Dodajmy do tego inne opłaty jak ubezpieczenie i zapasy prowiantu na rejs i budżet w granicach 150 tys Euro plus tyle samo kapitał czyli kadłub jachtu daje 300 no maksymalnie 400 tys Euro na pierwszy rok. 
Jeżeli dodam ze dokładnie tyle samo wydal Polski Związek Żeglarski na stworzenie… swojej strony internetowej to … nie powiem nic, czy to dużo czy mało  A przecież potrzebę i ogromne korzyści z zaistnienia w światowym żeglarstwie rozumieją dużo bardziej od nas Węgrzy /patrz Nandor Fa/, Austriacy /patrz Norbert Sedlaczek/ a nawet i Czesi /patrz Richard Konkolski/, pomimo ze nie maja nawet dostępu do morza. To ich bandery znane sa w calym swiecie. To oni rozbijaja dominacje Francuzow i Anglików na oceanach świata. A zatem? Spirit of Polonia? Licze na glosy w dyskusji a nawet pomysly lepsze od mojego. Ahoj Polonio. Plyniemy?
 
Andrzej Kowalczyk
 
 Agde Francja 28 stycznia 2017.

Komentarze