Mini Transat: Wciąż z wiatrem

0
729

Mówi się, że Mini są zaprojektowane do żeglowania z wiatrem. Przy kursach pełnych osiągają największe prędkości, ale kiedy zafalowanie jest duże, potrzeba pełnego skupienia i wielkiej koncentracji sternika, żeby w pełni wykorzystać potencjał jachtu, który cały czas chce płynąć bardzo szybko.

Wielu zawodników, z którymi po starcie kontaktowało się biuro regat Mini Transat Iles de Guadeloupe, powtarza to samo: nigdy w życiu jeszcze nie żeglowali tak długo z wiatrem. Dla kogoś, kto jest amatorem i ma za sobą jedynie kilka rejsów, ćwiczenie to bywa znacznie trudniejsze, niż się wydaje. Wyobraźmy sobie żeglugę na Mini przy 25 węzłach wiatru. Z czasem jacht wchodzi w ślizg, pokład jest nieustannie zalewany przez fale. Sternik nie ma odwagi odejść od steru, bojąc się, że autopilot go “wywiezie”. Ale trzeba spać – chociaż te kilkanaście minut – trzeba jeść, trzeba pić, nawigować. Chwila nieuwagi może kosztować bardzo dużo, a szansy na poprawę błędu może nie być. Obciążenia sprzętu są również bardzo dużo. Dlatego tak wielu zawodników dołączyło do grona “poszkodowanych” w pierwszym etapie – w sumie 15 jachtów miało kłopoty w trakcie pierwszych 6 dni regat, z czego trzy straciły maszty.

Liderzy klasyfikacji zarówno kategorii Proto jak i Serie prowadzą pewnie i z widoczną przewagą. Davy Beaudart (Flexirub) i Ian Lipinski (Entreprises Innovantes) byli jeszcze przed startem uważani za faworytów, tak więc ich pozycja nie jest zaskoczeniem. Inni wciąż uczą się jeszcze swoich jachtów, jak Radek Kowalczyk. Polak dziś rano żeglował na 15 pozycji, później awansował na 14 i to samo miejsce zajmował w ostatnim dzisiejszym zestawieniu o godzinie 2100. Wczorajszy długi hals pod brzeg Portugalii pomógł mu przesunąć się o 2 miejsca w klasyfikacji i najwyraźniej się opłacił. 

Foto: Christophe Breschi

http://calbudteam.pl 

Komentarze