Jedna z najbardziej krwawych potyczek na wodach Bałtyku

0
762

 

Bitwa o Gotland roku pańskiego 2015.

 

 

Jedna z najbardziej krwawych potyczek na wodach Bałtyku

 

Dzień 13 września 2015 roku z pewnością zapisał się na kartach historii Bałtyku, a na pewno zapisał się w głowach wojów biorących udział w bitwie. W ostatnich dniach lata doszło do zderzenia armady okrętów reprezentujących różne krainy, aby stawiając opór żywiołom wiatru i wody bronić godności, wolności i honoru swych ziem.

 

 

Kiedy 12 września na przedpolach bitwy w Górkach Zachodnich zaczęli pojawiać się pierwsi wojownicy, nic nie zapowiadało jeszcze tego, jak krwawym miejscem potyczki staną się zimne i wzburzone wody Bałtyku.

Bez mała dwa tuziny adwersarzy punktualnie, w samo południe w niedzielę sięgnęło po swój najcięższy oręż. Wyposażeni w zdobycze najnowszej techniki, przekonani o swej sile i waleczności wyruszyli zmagać się z ogromnymi falami i wiatrem, który z pokładów zrywał deski,  a maszty konsekwentnie odzierał z szat.

 

Na zachodnich rubieżach, nie mogąc podołać naporom wojsk Neptuna, Marious von Relingus opuścił arenę walk. Jednak w porę zawrócony na pole bitwy przez swych kompanów mógł kontynuować swą posługę wobec walczących.

Walka trwała wiele godzin, a walczące strony spychane nieokiełznanymi żywiołami kierowanymi przez boga Bałtyku – Neptuna stale przesuwały się w kierunku północy, by nad ranem skryć się za górami Ghotlandu.

 

 

To właśnie tam około południa zmęczone i zdziesiątkowane zastępy podjęły decyzję o zawieszeniu walk. Wojownicy wzajemnie opatrując rany, zaczynali zastanawiać się nad tym, jak wiele ofiar może przynieść jeszcze bitwa. Schronieni za wzgórzem Ghotlandu w zacisznej zatoczce zaczęli się wzajemnie poznawać i rozumieć, że wojna, w której przyszło im walczyć i ginąć, tak naprawdę nie jest wojną, lecz stanowi sens ich egzystencji.

Rozmyślając o tym, co ich czeka podstępnie zostali wciągnięci w inne starcie, którego psychologiczny aspekt miał na celu osłabienie oraz zburzenie ich morale. To w tej walce Waleczny Offo von Kristoferus pod pozorem gościnności sukcesywnie odbierał wojownikom siły i chęć do walki. Podobnie – mocno doświadczony w bojach, znany ze swojej przebiegłości Zielarz Jacenty sięgał po najbardziej wydestylowane sposoby pogrążenia wroga. I tak właśnie powoli wyłaniali się zwycięzcy tej bitwy.

 

 

12 mil dalej na północ dwoje wojowników nie zważając na poniesione straty, zmęczenie, nie chciało złożyć broni. Najbardziej waleczni, głodni i niedozbrojeni, ale jednocześnie spragnieni chwały zdecydowali się walczyć ze sobą do końca, do ostatniej kropli krwi. Nie przestrzegając obowiązku zawieszenia broni, dalej spychani siłą ich największego przeciwnika, przesuwali się w kierunku północno-wschodniej części Ghotlandu.

 

 

Ona – Aleksandra i on – Bartłomiej wiedzieli, że z tej potyczki ocaleje tylko jedno z nich. Które?

Tego dnia, w zenicie słońca pozostali wojownicy sięgnęli po broń i rozpoczęła się decydująca faza bitwy. Wiadomo było już, że bitwa będzie długa i wygrają najdzielniejsi, którzy oprą się sprytowi i przebiegłości wroga.

W czasie gdy wojownicy stopniowo walczyli i pokonywali swych znienawidzonych przeciwników, końca dobiegał decydujący pojedynek pomiędzy Bartłomiejem a Aleksandrą, zwaną później Aleksandrą Waleczne Serce. Powoli widać było, że wojna odciska na niej swe piętno. Ostatecznie pokonana, została wypchnięta na margines pola bitwy, by tam ledwie żywa czekać na łaskę wroga.

Zwycięski Bartłomiej, jak wtedy mógł myśleć o sobie, nie przypuszczał nawet, jaka kara spotka go z ręki Króla Sędziusa, dla którego tak dzielnie walczył i gotowy był oddać życie.

 

 

Bitwa trwała kolejne dwie doby i z każdą godziną przynosiła kolejne ofiary i straty. Zakończenie Bitwy przyniosło zasłużoną chwałę zwycięzcom, jednak wojna z żywiołem trwa nadal. Przegrani zażądali rewanżu za rok i zapowiedzieli bój do ostatniej kropli eliksiru Zielnika Jecentego.

 

 

 

Andrzej Kopytko

s/y „True Delphia”

http://ocean17.pl 

 

 

 

Komentarze