Cannes z Jeanneau – pogoda zagwarantowana!

0
852

Święta, Święta i po Świętach, ale zanim nadeszły Święta, miałem możliwość popływać najnowszymi jachtami motorowymi francuskiej marki Jeanneau. Było to, kiedy nad Europą szalał huragan Niklas, odwołane loty z Amsterdamu, opóźnione loty we Francji i Niemczech. Zerwane linie elektryczne i drzewa powyrywane z korzeniami. Kiedy startowałem z Londynu, padał deszcz i dosyć solidnie wiało. Tymczasem w Cannes, piękne słońce i pogoda wymarzona do żeglugi. Jeanneau chyba zamówiło nam ją zamówiło!
Pierwszego dnia w Cannes również wiało dosyć mocno. Na tyle mocno, że z powodu zafalowania i dla naszego bezpieczeństwa, organizatorzy wstrzymali testy mniejszych jachtów. Różnica między wiatrem na północy, a tym w Cannes była taka, że ten w Cannes wiał chyba z jakiejś nagrzewnicy. był naprawdę ciepły, zwłaszcza kiedy wiał od lądu. W tym czasie w Polsce spadł śnieg.
Miałem prawie 3 dni czasu na opływanie 10 udostępnionych jachtów, więc nie było obawy, że z powodu wiatru, będę musiał zrezygnować z któregoś testu. Popołudnie pierwszego dnia poświęciłem na zdjęcia, a właściwe testy rozpoczęliśmy następnego dnia, po kolejnej, porannej sesji fotograficznej.


Nasza robota, jako testerów jachtowych, polega na tym, że szukamy dziury w całym, szukamy do czego tu się przyczepić, bo przecież jacht nie może być za dobry! W tym roku Jeanneau nie ułatwiło nam naszego zadania. Zdawałoby się, że testując 10 jachtów, łatwo będzie znaleźć przynajmniej jeden, który będzie można łatwo obsmarować za złe osiągi, czy niedoróbki. Tymczasem, testując 10 różnych jednostek znaleźliśmy 1 (jeden) niedokręcony wkręt w wewnętrznej ściance szafki kambuza pod zlewozmywakiem na jednej z łódek, na innej testowanej jednostce trochę inaczej umieściłbym manetkę i jeden jacht trochę za szybko kawitował przy ostrych zwrotach, co wielu uznało za zaletę i peweien dodatkowy bufor bezpieczeństwa dla początkujących zawodników. To wszystko, do czego można było się przyczepić, testując 10 nowych jachtów Jeanneau!
Do testów zostały udostępnione po 2 jachty z linii: Merry Fisher (605 i 695), Cap Camarat (7.5 CC i 7.5 WA), Leader 36 (Open i SportTop), Velasco (37F i 43F) i Prestige (420 i 420S). Dla każdego coś spełniającego jego oczekiwania.


Zaprojektowane przez Jacka Centkowskiego i jego studio Centkowski & Denert Design jachty Merry Fisher, to jednostki, które może nie mają wielkich szans na nagrody w konkursach piękności, ale za to są bardzo dzielnymi i wygodnymi jachtami na weekendowe wycieczki, czy wędkarskie wyprawy z przyjaciółmi. 695 ma wszystko, czego potrzebujemy na łodzi, 2 dwuosobowe łóżka, kambuz i toaletę, a w kokpicie, według potrzeb: jadalnię, łóżko słoneczne lub otwartą przestrzeń do wędkowania. Do tego, świetnie pływa i radzi sobie z falami. 

 

Jej mniejsza siostra, 605 to właściwie taka sama jednostka, tylko proporcjonalnie zmniejszona, ale również wyposażona we wszystkie wygody. Bardzo dobry jacht dla początkujących wodniaków.
Dla tych bardziej doświadczonych motorowodniaków, którzy lubią „przycisnąć”, Jeanneau przygotowało dwa Cap Camaraty 7.5 w dwóch wersjach zabudowy pokładu, Walk Around i Central Console. 

 

CC z 225-konnym silnikiem Yamaha lekko rozbujał się do 41 węzłów, a po wytrymowaniu płynęliśmy z prędkością 43 węzłów. 

 

WA z 300 końmi na pawęży rozpędził się do 47 węzłów! Przy takiej prędkości czuje się wiatr we włosach.
Dla armatorów, którzy szukają trochę więcej wygód, ale nie chcą rezygnować z zabawy, stocznia udostępnia jachty Leader 36. 

 

Obie testowane jednostki miały identyczny układ kabin i kokpitu, a jedyna różnica polegała na rodzaju nadbudówki, wersja Open to jacht z otwartym dachem, natomiast SportTop posiada elektronicznie otwierany hard top. Nowe Leadery okazały się moimi faworytami wśród testowanych łodzi. 

 

Prędkość maksymalna jaką osiągnęliśmy na Open wyniosła 37 węzłów, ale jacht chodzi jak sportowy SUV, fale mu niestraszne, a zwroty przy dużej prędkości wykonuje niemal w miejscu. Do tego ciekawy pomysł kabiny z przesuwaną ścianą i dużą kanapą, czynią tę łódkę dużo większą niż jest w rzeczywistości. 

 

O ile rok temu większe Leadery nie wzbudziły we mnie takiego zachwytu, to 36 w tym roku podbiły moje serce.
Dla osób, którym nie zależy na prędkości, a ponad to przedkładają komfort podróży i salonowe wygody, Jeanneau ma dwa jachty linii Velasco, nowy 37F i 43F. 

 

Są to jachty z tradycyjnym napędem na wał i posiadające wyjątkowo dużych rozmiarów flybridge. Każdy z nich ma przestronny salon i dwie wygodne dwuosobowe kabiny mieszkalne. Główna różnica między wyposażeniem tych dwóch jachtów polega na tym, że większa jednostka posiada dodatkową toaletę z kabiną prysznicową z osobnym wejściem z kabiny armatora. 

 

Są to jachty przeznaczone do spokojnego cruisingu, dlatego ich prędkości maksymalne nie przekraczały 30 węzłów, a najprzyjemniej podróżowało się przy prędkościach około 22 węzłów.
Efektem połączenia zalet linii Velasco i Leader, były udostepnione nam do testów dwa jachty linii Prestige, 420S (hard top) i 420 (flybridge). 

 

Prestige to właściwie już oddzielna marka wykreowana przez Jeanneau. 420, podobnie jak większe jachty tej linii ma dwie klatki schodowe, jedną do kabiny dziobowej i drugą z salonu wprost do ulokowanej na śródokręciu kabiny armatorskiej. 

 

Jacht napędzany jest IPSem, więc manewrowanie nim jest dziecinnie proste. Jest, ładnie, wygodnie, przestronnie i bezpiecznie.
Na zakończenie testów odbyła się, tradycyjnie trochę nudna konferencja prasowa, ale dowiedzieliśmy się na niej o nadchodzących premierach stoczni, wśród których będzie między innymi, największy do tej pory zbudowany Cap Camarat i nowy Jeanneau Prestige 680. Na więcej informacji musimy zaczekać do lipca, a najprawdopodobniej pierwsze premiery pojawią się na wrześniowych targach w Cannes. Zwieńczeniem konferencji był już znacznie mniej nudny cocktail, który z koleii zakończył się dosyć niekomfortowym, ale za to spędzonym w doborowym towarzystwie, noclegiem 3 facetów w jednym hotelowym pokoju, ale to już inna historia…

Arek Rejs

http://arekrejs.blogspot.com 

Komentarze