Wiatr od morza, czyli co się dzieje w Pomorskim OZŻ – widziane z dalekiego Śląska

0
604


W najbliższy czwartek, 11 grudnia, o godz. 17 zapraszamy do siedziby Pomorskiego Związku Żeglarskiego w Gdyni na spotkanie, w ramach Forum Nauczycieli Żeglarstwa, z Tomaszem Lipskim z zarządu polskiego oddziału ISSA (International Sailing Schools Association). Temat: „Doświadczenia ISSA w wydawaniu certyfikatów żeglarskich”.

Czytam sobie nowe pismo żeglarskie HALS- jest już drugi numer. Wcześniej dostałem zaproszenie na ogólnokrajowy zlot wapniaków, potem przeczytałem o szkole uczenia jak uczyć żeglarstwa pod hasłem „róbmy swoje”. Autor tego powiedzenia jest powszechnie znany, ale dla potrzeb żeglarstwa to ja w 1996 roku opublikowałem w „Żaglach” artykuł pod tym tytułem i na temat szkolenia, jakim rozpocząłem proces rozstawania się z Polskim Związkiem Żeglarskim. Ten tytuł ma dla mnie znaczenie symboliczne. Teraz nowa edycja „Kryształowe Żagle”, niebywała impreza dla dzieci  –  „Pomorze na morze”. I hit sezonu – czytam i oczy przecieram – Tomek Lipski ma wykład o ISSA, federacji tępionej przez PZŻ i oczernianej w sposób skandaliczny przez prominenta Związku, Jerzego Durejkę. Oceniam ten gest bardzo wysoko. Już nie wymieniam dalszych inicjatyw a jest ich w bród. PoOZŻ nie działa od dziś, ale dla mnie wyraźnie wieją tam nowe wiatry. To taką wizję działania Związku Żeglarskiego miałem w dalekiej przeszłości. Przez lata jakimś pocieszeniem dla mnie była działalność Wrocławskiego OZŻ a teraz proszę!  Już nic nie piszę więcej dobrego, aby nie był to pocałunek śmierci.

Teraz będzie trochę dziwienia się. O przysłowiowy rzut rzutką żyje i mieszka powszechnie znany i szanowany człowiek. Szanowany przez żeglarzy, ale poddany ostracyzmowi przez administratorów i smętnych animatorów dzisiejszej sytuacji w żeglarstwie przyjemnościowym, czyli u turystów wodnych  (szlag by to…aby Rozporządzenie miało charakter uniwersalny, czyli obejmowało żeglarzy i motorowodniaków, na starość zostałem „turystą wodnym”).

Tym kimś jest Jerzy Kuliński.

Będę zadawał retoryczne pytania;

1. czy jest w Polsce żeglarz, działacz, który zrobił więcej dla przełamanie skostniałych przepisów i wyjścia na Bałtyk wielu żeglarzy? Ile to lat temu ukazała się „Praktyka bałtycka na małym jachcie” 16 –17 ?!  A dzisiaj nowe wydanie „- Po latach”
2. czy jest ktoś w Polsce, kto ma na koncie więcej książek popularyzujących żeglarstwo, że o publikacjach w magazynie „Żagle” i portalu SSI nie wspomnę?
3. czy jest ktoś w Polsce, kto bardziej symbolizuje wolność żeglowania ?

Widzę z dalekiego Śląska renesans PoZŻ. ….ale coś mi brakuje, coś ważnego.

Możemy się różnić, mieć inne poglądy na sprawy formalne, ale żeglarstwo jest jedno i ludzi, którzy poświęcili mu prawie całe życie, nie powinno się zapominać, pomijać. Pomorski Związku – nie idź śladem swojego „szefa”. Otwórz oczy, zakop topór wojenny. Wykopany został przez człowieka przecież dalekiego od naszych ideałów, w sumie wybranego przez nieporozumienie, że zacytuję klasyka.

Struktury „Chocimskiej” są mi obce i wrogie, ale  zawsze byłem zwolennikiem teorii, że żeglarze muszą mieć jakieś przedstawicielstwo, aby monitorować władze państwowe w działaniach dotykających negatywnie nas, żeglarzy. Dlatego nazwałem związek przed laty jak wyżej, ponieważ zamiast monitorować to inspirował władze w wprowadzaniu nam utrudnień. Ale wciąż czekam, a niewiele lat już zostało mi, na coś co zapowie powrót do normalności, szacunek żeglarza do żeglarza.

Nie mogą traktować organizacji jako wiarygodnej, skoro cenzuruje ludzi zasłużonych pod kątem poprawności politycznej. W Gdańsku, który mieni się stolicą żeglarstwa polskiego, nie powinno być miejsca na politykierstwo Chocimskiej. Jestem daleko od morza i dlatego widzę to stąd lepiej. Przy tym składzie Zarządu PZŻ nie ma szans na zgodę, zbyt wiele narosło złego, ale dla żeglarzy Pomorza tych przeszkód nie widzę. Widzę plusy z połączenia działań na rzecz żeglarstwa i tylko to powinno się liczyć.

Zbigniew Klimczak

 

 

 

 

Komentarze