Zaruski Cup – powoli do przodu

0
667

A jednak zdarza się, że konstruktywna krytyka przynosi efekty! Miło było zaobserwować, jak podczas II edycji Zaruski Cup od pierwszego dnia jachty nie posiadające silników idą na holu za motorówka sędziowską, a bosmani w pełnej gotowości pomagają cumować jednostki. Jeszcze trochę i może będzie normalnie, chociaż organizatorzy tych regat jako urzędnicy z bólem przyjmują do wiadomości, że nie jesteśmy ich kukiełkami i to nie my ich potrzebujemy, a oni nas. Bez nas – żeglarzy regat, zlotów, parad nie będzie. Poza tym płacimy za udział w takich imprezach, więc powinniśmy i możemy wymagać wedle najstarszych zasad „pieniądz za usługę” 😉
Pierwszego dnia Zaruski Cup miałem czelność zwrócić uwagę dyrektorowi MOSiRu, że nie powinien blokować kanału radiowego zarezerwowanego dla komisji i uczestników regat tuż przed rozpoczęciem procedury startowej. Przemoczone i wychłodzone 18 załóg czekało na start drugiego biegu, marząc o gorącym prysznicu i suchych ciuchach nasłuchując na kanale 72. Nie wiem, czy to niewiedza, czy pokaz ignorancji w relacjach organizator – uczestnik ze strony dyrektora, ale mi nerwy puściły, gdy usłyszałem skierowane w stronę kapitana Zaruskiego: „część Jurek tu ja Twój szef…” Przyznaję, że sam często korzystam z tego kanału, czy to z nudów czy dla rozładowania napięcia, bo przecież to nie puchar Ameryki, a regaty turystyczne, jednak podczas procedury startowej jest on „nietykalny”. W efekcie dyrektor postanowił przytrzeć mi nosa za grzeczną prośbę o zmianę kanału z 72 na 69 i na uroczystym zakończeniu zostałem obdarowany dyplomem i szalikiem Lechi! Podobno za zasługi dla rozwoju żeglarstwa w mieście Gdańsku (ciekawe jak by zareagował na ten fakt ambasador morski miasta Gdańska, któremu miasto za to płaci…) Dyplom oczywiście odebrałem, podobnie jak Jagiełło odebrał dwa nagie miecze w 1410 🙂 

Żeglarz Jacek Zieliński

Aquarella z pucharem STS Generał Zaruski

Aquarella dowodzona przez kpt. wygrała drugie Regaty o Puchar STS Generał Zaruski. To kolejne zwycięstwo tej jednostki w gdańskich regatach, po czerwcowym tryumfie w Regatach o Puchar Mariny Gdańsk. Załogom w rywalizacji na wodach Zatoki Gdańskiej asystował żaglowiec Generał Zaruski.

W dwudniowych żeglarskich zmaganiach, w dniach 12-13 lipca, zorganizowanych przez MOSiR w Gdańsku wzięło udział ponad 20 załóg. Żeglarze wystartowali w trzech klasach: KWR, ORC oraz OPEN – jachtów turystycznych. Każdego dnia zorganizowane były po dwa biegi, z trasą wytyczoną od molo w Brzeźnie do Sopotu i z powrotem. Dzięki temu, organizatorom udało się stworzyć dogodne warunki dla widzów śledzących żeglarskie zmagania, bezpośrednio z plaży i samego gdańskiego molo, na wysokości którego ustawiony był start każdego biegu. Doskonale sprawdziła się tu trasa i formuła podobna do tej, jaka towarzyszy czerwcowym Regatom o Puchar Mariny Gdańsk.

Sobotnia rywalizacja odbywała się w dość nieprzyjemnych warunkach. Chociaż powiało całkiem nieźle, to jednak zacinający deszcz nie zachęcał do ambitniejszej walki. Pech spotkał dwie jednostki, którym przytrafiły się awarie sprzętowe. W tych warunkach najlepiej radziła sobie załoga Aquarelli, której szyki próbował stale krzyżować Eljacht.

Sobotnie zmagania żeglarze zakończyli w Marinie Gdańsk, gdzie czekały na nich oraz na widzów i kibiców atrakcje w postaci koncertów szantowych, projekcji filmów o żaglowcu „Generał Zaruski” oraz wieczór żeglarski w Zejmanie.

W niedzielę warunki pogodowe sprzyjały i załogom, i widzom, którzy mogli śledzić z bliska piękną rywalizację jachtów i żaglówek. W zorientowaniu się w szczegółach i zasadach regatowych pomagał profesjonalny komentarz Władysława Cebuli. Był to kolejny dzień, gdzie na wodzie w klasyfikacji bezwzględnej, bez przeliczników królował jacht Aquarella /kpt. Grzegorz Szlendak – JK Conrada Gdańsk/. Po przeliczeniu okazało się, że przewaga na drugim Pallasem, dowodzonym przez kpt. Jana Piernikarczyka /JKM Gryf Gdynia/ była minimalna i wyniosła zaledwie pół punktu. Stawkę na podium w grupie ORC zamknęła Czarodziejka z kapitanem Tomaszem Konnakiem /JKM Gryf Gdynia/.

W grupie KWR I (długość pow. 9 m), dzięki wygranym w trzech wyścigach, najlepszy okazał się Eljacht /kpt. Jerzy Jankowski – JK Stoczni Gdańskiej/. Nieznacznie uległ mu Quick Livener z jednoosobową załogą, którą stanowił kpt. Jacek Zieliński /PKM Gdańsk/. Stawkę na podium uzupełnił Sea Bee dowodzony przez kpt. Jana Kozarzewskiego /AZS Gdańsk/.

KWR II (długość do 9 m) padała łupem Lotisa /kpt Mieczysław Trzpis – JK Stoczni Gdańskiej/, który był blisko wygrania wszystkich wyścigów. Uległ jednak w finałowym biegu Stoczniowcowi 80 /kpt Jacek Gnyszka – JK Stoczni Gdańskiej/. Trzecie miejsce zajął armator prywatny, kpt. Wiesław Sawicki na jachcie Kareta II.

W kategorii open, czyli jachtów turystycznych do 9 metrów zwyciężył Twins pod dowództwem kpt. Andrzeja Mielickiego /OSŻ AM Gdynia/. Drugi był Dobosz /Maciej Pietkiewicz – JKMW Kotwica Gdynia/, a trzeci jego klubowy kolega, kpt. Tomasz Pilniakowski na jachcie Topaz.

Spośród jednostek turystycznych o długości powyżej 9 m, bezapelacyjnie wygrała Zena II z kpt. Markiem Marcinkowskim /armator prywatny/. To jedyna łódka spośród startujących w regatach, która wygrała wszystkie cztery biegi. Drugi był niemiecki żeglarz Ralf Pritzkow na jachcie Seba /VWG Berlin/. Podium uzupełnił Inż. Mamoń pod dowództwem kpt. Krzysztofa Klocka /JK Stoczni Gdańskiej/.

 

ORGANIZATORZY: Miasto Gdańsk, Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji w Gdańsku

 

Komentarze