DELPHIA 34 pokazana w Dusseldorfie a w Polsce jeszcze tajemnica ?

0
584
Za zgodą Jerzego Kulińskiego.
Tak mi się coś zdaje, że Krzysztof Kusiel-Moroz został zauroczony jachtami z Olecka, że to potencjalny klient szuka producenta, a nie odwrotnie. Sytuacja niczym z peerelu. W zaspokojeniu tego zainteresowania szuka pomocy w SSI, a właściwie u kompetentnych Czytelników – czyli przede wszystkim u producenta i testermana z „ŻAGLI”. Niniejszy news potraktujmy więc jako sprawdzian czy oni naprawdę uważnie, codziennie czytają (jak zapewniają), a w konsekwencji niech to będzie „wywołaniem do tablicy”.
No to włączam stoper.
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
————————————–
.
Drogi Jurku,
pozdrawiam Cię z Warszawy i o zdrowie pytam. Mam nadzieję, że pozwoli Ci ono na przyjazd na targi „Wiatr i Woda”, gdzie zeszłego roku miałem zaszczyt Cię poznać osobiście .
 
Piszę tym razem jako stały czytelnik niemieckiego 2 tygodnika Die Yacht, który stosunkowo często zamieszcza informacje o produktach naszego przemysłu jachtowego, a także kilka razy w roku prezentuje w formie testów jednostki nowo wchodzące na rynek. Na ogół są to jachty śródlądowe – takie wszak dominują w ofercie polskich stoczni – w roku 2013 gazeta testowała między innymi jachty Antila 26, Balt 27, Deltania 25, Maxusy 21 i 24, Viko 22.
Jak wypadają polskie jachty w niemieckich testach na tle światowej produkcji?
Z dumą muszę stwierdzić, iż – czytając te z dużą rzetelnością wykonane opisy – wstydzić się za naszych rodaków nie musimy. Jesteśmy konkurencyjni nie tylko cenowo – polskie jednostki kosztują od 70 do 50 procent taniej niż podobnej wielkości łodzie produkowane w zachodniej Europie – ale także, co niemieccy dziennikarze szczególnie podkreślają, jakością wykonania laminatów, estetyką wnętrz czy ilością miejsca jaką oferują te nie wielkie żaglówki. Dobrze są na ogół oceniane właściwości nautyczne, jak i ogólna funkcjonalność.
 
Oczywiście, zawsze do czegoś przyczepić się trzeba – i np. jachtowi Storm 23 wypominają słabo skrojony fok (który przy mocnym wybraniu prawie wchodzi rogiem halsowym w bloczek) i … brak lusterka w łazience (!).
Maxusowi 24 (określonym podtytułem „maksymalny kompromis”) dostało się za zbyt skąpe wymiary koi, mały fok i nadmiernie szybką skłonność do przechyłów.
W Antili 26 (nazwanej z kolei „udanym balansem”) z kolei nie podobały się (i słusznie) nadmierne opory na sterze pod czas żeglugi w przechyle oraz niezbyt dobrą jakość wykonania żagli.
 
Zmierzajmy jednak do brzegu – czyli do głównego powodu, dla którego pozwoliłem sobie skreślić te kilka słów: Otóż w numerze 3/2014 w dziale aktualności ze zdziwieniem przeczytałem, iż nasza rodzima Delphia wprowadza w tym roku na rynek 2 nowości. Delphię 29 i znacznie bardziej nadającą się do morskich celów Delphię 34. Jacht ma prawie 10 m długości i ok 3,5 szerokości. Powierzchnia podstawowych żagli 50m2, a ciężar całkowity to 5 ton.
obraz nr 1

Zapytasz może: cóż to za rewelacja, jeszcze jeden jacht, jakich setki pływają po morzach i oceanach.
Tak. Ale, wzmianki o Delphii 34 nie znalazłem ani w żadnym z polskich pism żeglarskich (a kto jak nie one powinny taką informację podać jako pierwsze), a co najbardziej dziwne nie ma o niej nic na oficjalnej stronie internetowej stoczni z Olecka. A więc, albo prima aprilis – choć przy solidności Niemców byłoby to dziwne na przełomie stycznia i lutego, albo to jakaś kolejna nie odkryta w naszym kraju tajemnica.
Premiera obu jachtów (34 i 29) odbyła się na słynnych targach Boot w Duesseldorfie.
I jeszcze smaczek na deser: być może ktoś z Czytelników pamięta, jak w moim teście Delphii 37 (1001 mil Delphią 37) narzekałem na brak samohalsującego foka. Otóż Delphia 34 będzie w taki fok seryjnie wyposażona! (czyżby czytali SSI???)
 
I do tej beczki miodu trzeba dodać jedną łyżeczkę dziegciu: cena jachtu to 84 tys. Euro – niestety.
 
Pozdrawiam serdecznie
 

— 

Krzysztof Kusiel-Moroz
 

Komentarze