GALA „ŻEGLARZ ROKU 2012” W CENTRUMM OLIMPIJSKIM

0
633

Szkoła pod Żaglami Krzysztofa Baranowskiego nadal dzielnie, wytrwale przedziera się przez busz kapitalizmu w stanie kryzysu. Trzeba przyznać, że Krzysztof ma zdrowie. W dzisiejszych realiach pozyskać fundatorów to rzeczywista żegluga na wiatr pod zarefowanymi żaglami. A tu jeszcze Gala w salonach Centrum Olimpijskiego.  Nagroda dla Tomasza Cichockiego to oczywista oczywistość. Czytelników SSI z pewnością cieszy kolejne wyróznienie dla naszego podopiecznego Edwarda „Gale” Zająca, o którego wybrykach na Atlantyku czytaliście w mrożacym krew w żyłach serialu „Samotny Zając na oceanie”.

Laureatom gratulacje !

Krzysiowy wyrazy zazdosci (zdrowia)

A tak przy okazji, to w ponizszym raporcie znajdziecie „odkrycie nowego planu”

Żyjcie wiecznie !

Don Jorge

________________________________

Drogi Przyjacielu

Obiecałem Ci notatkę z wręczania wyróżnień „Żeglarza Roku 2012”. Emocje związane z konferencją u Pani Minister zdominowały jednak wszystkie inne tematy żeglarskie; nawet te, które dotyczyły mnie osobiście. Teraz możemy odetchnąć z ulgą – co wcale nie znaczy, że możemy osiąść na laurach. Czekamy więc na Rozporządzenie i przygotowujemy się do walnego zjazdu SAJ, na którym wyznaczymy dalsze cele do realizacji.

.

Wracam jednak do imprezy w Centrum Olimpijskim. Podróż z Ustki do Warszawy to sprawa dość skomplikowana; pociąg ze Słupska do Warszawy, z przesiadką w Poznaniu, odjeżdża wcześniej niż można przyjechać autobusem z Ustki. Jakoś udało się rozwiązać ten problem i około 1330 wysiedliśmy na dworcu W-wa Centralna. Nie znam stolicy, ale przy wyjściu czekał już Kuba Strzyczkowski. Ponieważ do imprezy było jeszcze sporo czasu, więc zawiózł nas do uroczej restauracyjki ETERIA. Już przy wejściu zobaczyłem szefa znanej firmy z Bolesławca, zajmującej się elektroniką jachtową. Poznaliśmy się w czasie ostatnich Regat Poloneza. Ponieważ firma wyposaża jachty najsłynniejszych naszych żeglarzy, więc czas szybko płynął na rozmowie o żeglarskich nowinkach. Przy okazji okazało się, że w ETERIA to miejsce spotkań nie tylko słynnych żeglarzy, ale i wielu innych osób znanych z mediów. W dodatku o smaku serwowanych dań można pisać tylko w superlatywach (Kuba macza w tym palce!).

W Centrum Olimpijskim powitanie przy wejściu przez uczestników Szkoły pod Żaglami. Na sali widoczne było stoisko z nowymi wydaniami książek Krzysztofa Baranowskiego. Kupiłem „Drugi raz dookoła świata”, oczywiście z dedykacją Autora.

 

 

   Jak to miło popatrzeć na panów „pod krawatami”

.

W powitalnych słowach Krzysztofa Baranowskiego był też smutny fragment o braku sponsorów zarówno dla tej Gali, jak i dla Szkoły pod Żaglami. Wydawać by się mogło, że Szkoła jest wydarzeniem znacznie ważniejszym społecznie i bardziej medialnym niż niektóre z wyczynowych rejsów, kosztujących wielokrotnie więcej. Trzeba mieć nadzieję, że piękna idea Szkoły pod Żaglami znajdzie uznanie odpowiedniego sponsora… Jednak jak na razie Krzysztof wystawił na licytację swoje osobiste pamiątki – wśród nich Srebrny Sekstant – nagrodę Rejs Roku za rejs dookoła świata. To chyba jedna z najwartościowszych pamiątek z Jego żeglarskiej kariery; jej wystawienie na licytację daje najlepsze świadectwo trudnej sytuacji Szkoły i przywiązania Kapitana do tej idei. Ciekawy szczegół: licytację świetnie poprowadził Kuba Strzyczkowski.

Samo rozdanie wyróżnień poszło bez niespodzianek, „Żeglarzem Roku 2012” został kpt. Tomasz Cichocki za swój rejs dookoła świata. Ja skorzystałem z okazji i publicznie ogłosiłem zamiar uczestnictwa w JESTER CHALLENGE 2014  z Plymouth do Newport w USA. Zgłoszenie już wysłałem.

Tak więc akcja SAMOTNY ZAJĄC NA OCEANIE ma swój dalszy ciąg. Nawiasem mówiąc, na ten rejs wypłynę z Ustki kilka dni po swoich 70 urodzinach.

Jeszcze jeden szczegół z Gali: moja statuetka ŻEGLARZA ROKU 2011 trafiła do Muzeum Sportu.

Co do planów na najbliższe miesiące; chciałbym odwiedzić targi W&W, kilka dni później będę w Dworze Artusa w Gdańsku po nagrodę REJS ROKU 2012 od redakcji ŻAGLI. Na sezon 2012 nie planuję dalekich rejsów. Moja Albin Vega z 1972 roku wymaga wiele pracy przy remoncie i wyposażeniu. Na wodzie spędzę jednak sporo czasu, abym mógł wszystko sprawdzić. Ponieważ regulamin JESTER wymaga przepłynięcia minimum 500 mil na jachcie na którym będzie się startować, więc przynajmniej jeden długi, samotny rejs mnie czeka.

Jeszcze raz dziękuję wszystkim tym, których pomoc umożliwiła mi odbycie tego rejsu, a więc i zdobycie tych wyróżnień.

Edward „Gale” Zając

  Za zgodą: www.kuliński.navsim.pl

Komentarze