Arek Rejs – W krainie Rivy, jedwabiu i filmu…

0
711

 

Targi, targi i targi… robi się to nudne, a przede mną jeszcze jedna taka impreza, Wiatr i Woda w Warszawie. Dla odmiany, dzisiaj wspomnienie minionego lata. Na początku sierpnia, wraz z innymi członkami jury nagrody Best of Boats Award, zostałem zaproszony przez Włoską Izbę Przemysłowo-Handlową i Oddział Promocji i Reklamy Como na krótką wizytę w Como, do kolebki Rivy i miejsca gdzie George lubi budzić się filiżanką swojego Nespresso;)

 

Como lata swojej świetności, niestety ma chyba dawno za sobą. Aż trudno dzisiaj uwierzyć, że to miasto kiedyś było konkurentem potężnego dzisiaj Mediolanu. Po czasach dawnej potęgi pozostały już tylko zabytki i historyczne zapiski. Mało kto też wie, że Como jest światową stolicą jedwabiu. Nas, bardziej niż jedwab i zabytki interesowało jezioro, nad którym leży miasto i czy da się tu popływać?
Lago di Como lub inaczej Lario, jest 3 pod względem powierzchni (146 km kwadratowych), jeziorem we Włoszech i jednym z najgłębszych (ponad 400 m) jezior w Europie. Dzięki swojemu malowniczemu położeniu, jezioro już od czasów starożytnych było popularnym miejscem wypoczynku bogatej arystokracji i popularnych artystów. Dowodem tej popularności są posiadłości z pięknymi willami i pałacami, zdobiącymi brzegi jeziora. Ta popularność nie przeminęła do dzisiaj. Do dzisiaj właścicielami posiadłości nad Como są znani aktorzy, gwiazdy show businessu i milionerzy. Jedna z posiadłości należy do George’a Clooneya, inna podobno do właściciela browaru Guinness, a wokół jeszcze innej krążą plotki, że do Richarda Bransona, właściciela koncernu Virgin. Niemal wokół każdej, mijanej willi krąży wiele plotek, legend i historii. Z Como organizowane są specjalne wycieczki, szlakiem willi i pałaców położonych nad jeziorem. Przy odrobinie szczęścia, może uda się zobaczyć, pijącego poranną kawę George’a, chociaż podobno willa nad Como już mu się znudziła i chce ją sprzedać.

 

 

Jezioro i jego okolice są też wyjątkowo często wybierane na plany zdjęciowe. W informacji turystycznej można kupić 3-tomowy przewodnik po okolicy z wypisanymi filmami kręconymi nad jeziorem i w jego okolicy. W pięknej Villa del Balbianello, kręcono 2 część Gwiezdnych Wojen, w Villa Erba kręcono Ocean’s Twelve (George miał blisko do pracy), w kilku innych lokalizacjach nad Como kręcono także przygody Jamesa Bonda. A jak wygląda pływanie po Como?
Wbrew pozorom, nie jest łatwo. Mimo swoich rozmiarów, walorów widokowych i niezwykle długiej linii brzegowej, na jeziorze jest niewiele miejsc, gdzie można zacumować łódź. Wynika to z przepisów własnościowych, ale także z ukształtowania dna jeziora, które już 2 m od brzegu może mieć głębokość ponad 10 m! Budowa przystani w takich warunkach nie jest łatwa. Po jeziorze pływa wiele promów, łodzi wycieczkowych, można wypożyczyć rower wodny, czy kajak, ale na wodzie nie jest ciasno. Dzięki stałym wiatrom, jezioro jest popularne wśród amatorów kite’a i windsurfingu, ale i tych miłośników sportów wodnych można spotkać tylko w wybranych rejonach jeziora, w okolicach największych przystani i miast. Właściwie poza największymi miastami, trudno tu znaleźć marinę, jakich dużo chociażby na naszych Mazurach, gdzie możesz dobić na całą noc, iść się wykąpać, coś zjeść. Przystanie na Como są w całości zarezerwowane i jedynie w miastach, czy przy restauracjach możliwy jest krótki postój.
Podczas naszej wycieczki, pływaliśmy pięknym tramwajem wodnym Comitti. Zamiast szlakiem willi i pałaców ruszyliśmy szlakiem stoczni, chociaż oczywiście, nie sposób było nie podpłynąć do tych najciekawszych.
Ku naszemu zaskoczeniu, okazało się, że nad Lago di Como przemysł stoczniowy niemal nie istnieje! Z działających tu wcześniej 38 stoczni, zatrudniających tysiące pracowników, w 2012 roku pozostało 6, które także nie są w najlepszej formie. Mieliśmy okazję odwiedzić niemal wszystkie z nich. Najlepiej mają się firmy, które poza budową łodzi zajęły się innymi usługami: serwisem, zimowaniem, renowacją lub tak jak Cantiere Nautico Boats Service Navalia, która prowadzi rozlewnię własnej wody mineralnej. Cantiere Nautico Boats Service Navalia jest właścicielem jednej z największych prywatnych przystani na Como, prowadzi też pewnego rodzaju obsługę concierge swoich klientów. Polega to na tym, że armator, chcąc popływać swoją wypieszczoną Rivą, Comitti lub innym cudeńkiem, dzwoni do firmy i zgłasza chęć popływania. Navalia przygotowuje łódź i woduje ją na umówioną godzinę. Po powrocie, jacht jest wyjmowany z wody, czyszczony i czeka, aż armator ponownie zgłosi ochotę na pływanie. Cantiere Nautico Boats Service Navalia było jednym z nielicznych odwiedzonych miejsc, które dysponowało miejscem do wygodnego i bezpiecznego zacumowania jachtu. 

 

 

 

Dalej popłynęliśmy do znacznie skromniejszej stoczni, Cantiere Nautica Lillia. Ta, mieszcząca się w jednym niewielkm hangarze stocznia prowadzona przez ojca i syna, specjalizuje się w budowie regatowych łodzi żaglowych. Ich specjalnością były jachty klasy Star. Na łodzi budowanej w Lillia pływali nasi olimpijczycy, Mateusz Kusznierewicz i Dominik Życki. Star, niestety została wycofana z regat olimpijskich, więc i liczba zamówień spadła, a gwóźdź do trumny próbował wbić sąsiad, który twierdził, że sąsiedztwo stoczni psuje smak pomidorów w jego ogródku. Na szczęście, wszelkie ekspertyzy wykazały, że stocznia jest doskonale zabezpieczona i tę sprawę Lillia ma już za sobą. Teraz potrzeba jeszcze tylko zamówień od armatorów.

 

 

Jedyną znaną mi stocznią, którą odwiedziliśmy podczas naszej wyprawy była Airon Marine Paolo Molinari. Nasz wyjazd zorganizowany był na początku sierpnia, kiedy we Włoszech trwa pełnia sezonu urlopowego. W stoczni nie działo się nic, na posterunku trwał jedynie Camillo Molinari, odpowiedzialny za promocję stoczni. Airon Marine, to największe jachty budowane nad Como. Zakład, który odwiedziliśmy jest jedynie punktem serwisowym, a główne hale produkcyjne znajdują się w innym miejscu.
Najciekawsze elementy naszej wycieczki brzegami Como zostawiłem na koniec. Odwiedziliśmy Cantiere Nautico Matteri Erio, stocznię, która specjalizuje się w renowacji klasycznych, drewnianych jachtów ze szczególnym uwzględnieniem łodzi marki Riva. Tylu klasycznych Riv zebranych w jednym miejscu nie widziałem jeszcze nigdy przedtem. To jak świątynia Rivy, wszystkie klasyczne modele tej marki, w różnym stadium rozkładu i w różnym stopniu odbudowy. 

 

 

A na zewnątrz, pod wiatą, będący w trakcie odbudowy jacht motorowy z 1906 roku z oryginalnym silnikiem z 1914! Przy niewielkim pomoście zacumowane 2, lśniące fornirem i stalą, Rivy. Jedna z nich to Riva Tritone 56, która będzie wykorzystana w reklamie Hainekena z Danielem Craigiem w roli głównej. 

 

 

Właściciel stoczni, widząc nasz dziecięcy zachwyt, wysyła na pomost sternika, możemy wsiadać i wyskoczyć na „rypa” po Como. Jak prezent gwiazdkowy w środku lata. Byliśmy przed agentem 007;)

 

 

Słońce było coraz niżej, a nam po tej przejażdżce i kilku już prosecco, było wyjątkowo dobrze, czas było wracać do naszej bazy w Como.
Organizatorzy przygotowali jeszcze jedną niespodziankę. Wykonali kilka telefonów i zanim dopłynęliśmy do miasta, nasze Comitti skierowało się w kierunku niewielkiego miasteczka Laglio. To kolebka Rivy, stąd pochodzi Pietro Riva i tu nadal żyją jego potomkowie, którzy nadal, w tym samym miejscu zajmują się budową łodzi, w stoczni Cantiere Ernesto Riva. Marka Riva jest zastrzeżona i obecnie może jej używać przy budowie nowych łodzi jedynie Grupa Ferretti, ale nazwisko Riva pozostało. W niewielkim szkutniczym zakładzie nad brzegiem jeziora, Daniele Riva pokazał nam od czego zaczynał jego przodek, Pietro. Obecnie Cantiere Ernesto Riva buduje klasyczne drewniane łodzie żaglowe, motorowe i wiosłowe. Zajmuje się też renowacją jachtów Riva, a jednym z jego dobrych klientów jest sąsiad, George.

 

 

Wizyta w kolebce legendarnej Rivy była ostatnim elementem naszej wycieczki po Como. Następnego dnia czekał nas wyjazd na wystawę EXPO, ale tam nie było gdzie popływać…
Jak najłatwiej dotrzeć nad Como? Najłatwiej by było polecieć hydroplanem, który ląduje na jeziorze w samym Como, ale u nas to chyba mało popularny środek transportu, więc pozostaje samolot do Mediolanu i stamtąd pociąg, autobus lub wynajęty samochód, a później, koniecznie wycieczka po jeziorze.

Za zgodą: http://arekrejs.blogspot.com 

Komentarze