„Pisz i Płyń”, czyli morska opowieść Julii Sułeckiej

0
701

II miejsce w konkursie „Pisz i Płyń”

Dzisiejsza noc była wyjątkowo spokojna. Jimmy Morgan opierał się o maszt swojej ukochanej łajby Penelopa – jedynej kobiety w jego życiu, którą traktował z taką czułością. Jimmy delikatnie przejechał dłońmi po burcie, niegdyś tak pięknej, zdobionej kwiecistymi wzorami, dziś – pociętej, pokrytej zaschnietą krwią dawnych wrógów, tak bardzo zaniedbanej.

      – Moja biedna Penelopo – zamruczał Jim pod nosem. – Moja biedna, piękna Penelopo. Niczym nie zasłużaś na taki los.

       Stary pirat wciąż gładząc delikatne obudowanie swojego okrętu, skierował wzrok na horyzont, który równomiernie znikał za burtą co parę sekund zależnie od fal. A fale, ach te fale! Jim przez całe życie przyzwyczaił się do tego pulsującego ruchu jakie zapewniały fale oceanu.

     Tej nocy ocean wyglądał pieknie jak nigdy. Ciemna otchłań bezkresu wody oświetlona subtelnym światłem księżyca rzucała refleksy na twarz Morgana. Oblizał usta, czując pod językiem słonawy smak morskiej wody. Być może każdego innego człowieka zaniepokoiłby ten smak, być może obrzydził. Ale nie Jima. Dla Jima był to posmak towarzyszący mu przez całe życie, smak wolności, smak domu. Pirat wstał i powoli przespacerował się wzdłuż prawej burty spokojnie wdychając zapach morskiej bryzy, po czym usiadł na dziobie okrętu maczając podeszwy swoich znoszonych butów w tej zimnej, ciemnej wodzie.  Tuż za jego plecami znajdowała się twarz piękna jak żadna inna, twarz wykonana z drewna, twarz, którą znał dobrze jak własną. Był to najpiękniejszy galion jaki kiedykolwiek widział, a przedstawiał on  młodą kobietę o długich bujnych włosach i nienagannej budowie ciała zakończonego rybim ogonem. Syrena. Lecz nie była to byle jaka syrena, to była Penelopa we własnej osobie.

        Okręt Morgana stopniowo zanurzał się coraz bardziej. Jim słyszał cichy chlupot dobywający się ze dna jego pięknego statku. Wiedział, że cały pokład był już zalany. Rozszarpana dziura u samej podstawy statku nie pozostawiała Jimmy’iemu złudzeń. Uśmiechnął się smutno pod nosem.

     – Idziemy na dno, moja droga – wychrypiał do swojej Penelopy. Zdawał sobie sprawę z tego, że tak to się skończy, wiedział, że z pewnymi istotami nie warto zadzierać. A jednak to zrobił.

     Nagle łajba niebezpiecznie zakołysała się i przechyliła w prawą stronę, a ciszę nocy przeszył gardłowy syk pochodzący spod powierzchni wody. Z ciemnej otchłani wystrzeliła ręka i zacisnęła się na burcie, tuż obok nogi Jima. Po chwili rąk pojawiło się coraz więcej, a odgłos chlupotu wielkich ogonów dochodził już teraz zewsząd. Uśmiech zniknął już z twarzy pirata, zastąpił go grymas przerażenia.

    – Przyszły po nas, Penelopo. Przyszły, moja droga. Już czas. Już czas! Przyszły po nas, przyszły po nas… – Gardłowy krzyk Morgana zamienił się w szloch, kiedy zaczął biegać po tonącym statku w istnym tańcu szaleńca, próbując wspiąć się coraz wyżej, uniknąć tego co nieuniknione. Cały górny pokład zniknął już w morskiej toni. Jim wspinał się dalej po maszcie, coraz wyżej, nie patrząc za siebie i wciąż mamrocząc tylko: – Uratuję cię, Penelopo, wszystko będzie dobrze, nie pozwolę ci tu zginąć. – Biedny, naiwny pirat nie miał jednak szans z siłą kreatury, której ręka właśnie owinęła się wokół jego kostki. Ręce Jima zostały brutalnie oderwane od masztu podążając za resztą ciała, która w mgnieniu oka zanurzyła się w mrocznej otchłani oceanu. Jimmy tonął. Gdy zaczęło mu się zdawać, że już nigdy nie poczuje na swoim ciele niczego innego niż tylko przenikliwego ziąbu lodowatej wody, okazało się, że nie mógł się bardziej pomylić. Oślizgłe dłonie zacisnęły się w żelaznym uścisku na jego klatce piersiowej napierając jeszcze bardziej, ciągnąc go jeszcze agresywniej w dół. Po chwili morską otchłań wypełnił głos. Głos był zarazem najpiękniejszym dźwiękiem jaki kiedykolwiek słyszały uszy Jima, jak i najokropniejszy. Jim słyszał tylko raz w życiu ten głos i dobrze wiedział co on oznacza. Syrena śpiewała do niego.

    Jimie Morganie, spotykamy się znów. Tym razem nie pozwolimy ci tak łatwo odejść.

    Głos zdawał się wpełzać do jego świadomości, zupełnie jakby nie był to bodziec z zewnątrz lecz coś zrodzonego w jego głowie. Jim poczuł ciarki na całym ciele, które powoli coraz bardziej opadało z sił. Poczuł, że czyjeś oślizgłe ciało przybliża się do niego, że czyjeś palce agresywnie wbijają się w jego plecy. Ostrożnie rozchylił powieki i choć słona, morska woda od razu boleśnie zaatakowała jego oczy, zdążył dostrzec dwa oślepiająco jasne punkty tuż przed jego twarzą – ślepia bestii. Bestii nie byle jakiej, bo bestii nazywanej powszechnie syreną. Wielu osobom nazwa „syrena” kojarzyło się po prostu z piękną, tajemniczą, może nawet uwodzicielską kobietą. Nic bardziej mylnego. Jim Morgan dobrze pamiętał noc kiedy to dał się nabrać na tę piękną ludzką powłokę niewinnej kobiety, pod którą tak naprawdę chowało się morskie monstrum..

    …Ocknij się Jim’ie Morganie, czyżbyś błądził gdzieś myślami?

    Jim z wysiłkiem otworzył oczy. Syrenie paznokcie wbijały się w jego ciało aż do krwi. Jimmy miał ochotę krzyczeć, błagać o litość, lecz wiedział że próby wydania z siebie jakiegokolwiek głosu pod wodą skończą się niepowodzeniem. W momencie kiedy dziesiątki zębów wbiły się w całe jego ciało wiedział, że nie powinien liczyć na przebaczenie. Potem nastąpił już tylko rozdzierający ból. Jim czuł jak jad wnika w obieg jego krwi, wypełnia jego ciało podwodnym ogniem, pustoszy jego ciało. Nocna ciemność oceanu nabrała szkarłatny kolor, przestrzeń wypełnił jedynie agresywny odgłos łapczywego rozrywania ciała. Syreny były niecierpliwe, chciały jak najszybciej się pożywić. Krzyk uwiązł Morganowi w gardle, zaczął dusić odmętami morza zmieszanymi z jego krwią. Kiedy dwa oślepiająco jasne ślepia podpłynęły tak blisko, że dzieliły je tylko centymetry od oczu Jima, zdążył tylko pomyśleć smutno, że oto ostatnia rzecz, którą widzi w swoim życiu – oczy samego diabła.

    Słodkich snów, Jimie Morganie.

Konkurs organizowany przez portal SailBook.pl w ramach regat SailBook Cup 2013 pod patronatem Marszałka Województwa Pomorskiego, Honorowego Konsula Szwecji w Gdańsku oraz Pomorskiego Okręgowego Związku Żeglarskiego. Parterami projektu są Miasto Pruszcz Gdański, Gmina Cedry Wielkie i Gmina Pruszcz Gdański.

Fot. Puchar Mariny Gdańsk/ Robert Urbański

Komentarze