Przystaniowi chyba jednak żeglarzy nie lubią

0
710
Za zgodą Jerzego Kulińskiego:
 
Autora korespondencji – Krzysztofa Marskiego uważni Czytelnicy SSI powinni pamiętać *). Jego nazwisko w newsach pojawia się od szeregu lat. Dziś korespondencja pełna żalu starszego pana, któremu „przystaniowi” polskich porcików po prostu okazali lekceważenie. Kolejny raz wracam do tego, że  w Polsce nie ma już miejsca na praktykowanie „polityki pełnego zatrudnienia”. Nikt tu nikomu łaski nie robi – nie nadaje się –  zwalniamy.
Inni z przysłowiowym pocałowaniem ręki  pracy „przystaniowego” się podejmą.
A może się mylę ?
Kamizelki !
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
__________________________________ 
____________________________________________________________________________________________________
Don Jorge!
Kilka lat temu zamieściłeś mój tekst o  rejsie szalupą. Czynimy to nadal. Od 15 lipca był rejs „hybrydowy”. Część na żaglach, a  część z małymi masztami na sródladziu czyli  śródladowy odcinek Piany do  miejscowości Malchin i powrót. To oczywiście z konieczności na silniku. Część zatokowa też miła już znana, najładniejszy Gager.
Zmobilizował mnie tekst  Krzysztofa Kulki o gościnności,  a raczej jej braku w naszych  niektórych porcikach zachodniopomorskich.
Płynąc do obcego kraju  nie zostawialiśmy miłych wrażeń z  ostatniego portu w Kraju, wręcz przeciwnie, żal, że nie zaliczyliśmy Altwarp  zamiast Nowego Warpna.
Po całodziennym płynięciu pod wiatr ze Szczecina chcieliśmy nocować i gotować czy ba ! – umyć się w tej gminnej bąź co bądź miejscowości.
Muszą mieć dobre układy z lookalną  prasą bo taki „Kurier Szczeciński” ciągle pieje o cudach Nowego Warpna i przystani.
Przystaniowy prywatnej mariny nas nie wpuscił. Sześciu  zdrożonych ludzi na bezpokładowej łodzi. Wymawiał sie jakims powrotem jachtów z regat. Do końca pobytu tych jachty się nie pojawiły.  Została nam przystań miejska, z popiersiami-obrazami lokalnych zeglarzy, niektórzy z naszego klubu. Brak wody i dostepu do prądu. Przystaniowy z tej obok komercyjnej przystani odmówił podłączenia się z prądem, mamy długie kable jak i odmówił wody, tłumaczac to „kłopotami w rozliczeniach”. Nawet nie powiedział „ludzie ta  tojtojkana przystani jest brudna,  inna czystrza i nawet tam jest ,woda jest w rynku” (o rzut beretem). Odkryliśmy to przypadkiem dopiero rano. Dobrze, że choć chleb  na ten czas „obczyzny” dało się kupić.
Ciekawe jak i czym kierował się  kierownik gminnej administracji oddając  przystań  we władanie ludzi, którzy są  tak wygodni, że nie dadzą  schronienia w końcu czynnie żeglującym –  więc niby „prawdziwym” żeglarzom.
W dziśiejszej  w/w lokalnej gazecie znów peany nad  Nowym Warpnem, pewnie był poczęstunek dla prasy. Była  znów  feta i odsłonięto kolejne tablico-popiersia i znów koledzy  klubowi. Ciekawi  mnie samopoczucie naszych weteranów gdy uświadomią sobie, że ich czynnie żeglujacy koledzy mogą prze dziurkę w zapaskudzonej tojtojce napawać się widokiem ich popiersi.
To jest tak bardzo nasze  polskie.To jak nie dano zacumować Krzysztofowi Kulce w Dziwnowie jeszcze jest wzmocnione informacją, ze koledzy byli, już beze mnie niestety, znów  w Stepnicy i tam  im nie dano cumować blisko wody i prądu czy mni sanitariatu. Przy tym ciagłym trąbieniu o rozwoju szlaków żeglarskich rośnie nam kadra nie tyle bosmanów co  nadzorców solidnych stref bezpieczeństwa dla jachtów lokalnych notabli.  Przykre.
W Niemczech natomiast spotykaliśmy się ze spokojnym profesjonalizmem  Hafernmajstrów. Można położyć duże maszty i zostawić w Anklam? – proszę tu sa kozły. W Demmin  zarzadzają  seniorzy. Dziwiliśmy się, że wskazują a nie tu a jeszcze nie tu, na koniec okazało się że to najlepsze dla takiej  szalupy miejsce. Przy kuchni, zmywaku, prysznicu i toalecie i wiacie na posiłki.Polecam  rejs w góre głębokiej polodowcowe doliny śródlądowej  Piany. W Malchin nowy pawilon  sanitarny, w Loitz ciekawe uczynienie  starej stacji elementem przystani, torów juz nie ma to budynek patrzy na  basen portu już teraz  praktycznie jachtowego.
Krzysztof Marski 
Ahoj!
 

Komentarze